Unia Europejska ogłosiła ambitny plan budowy “ściany dronów” – zaawansowanej technologicznie tarczy wzdłuż swoich wschodnich granic. Cel jest prosty, a jednocześnie kluczowy: zabezpieczyć europejską przestrzeń powietrzną przed zagrożeniami z powietrza, od rozpoznania po ataki bojowe.
Ta inicjatywa stała się symbolem nowego myślenia o bezpieczeństwie europejskim. Drony to nie tylko broń przyszłości, ale także współczesne wyzwanie, które już teraz wpływa na politykę, gospodarkę, a nawet życie codzienne.
I tutaj na pierwszy plan wysuwają się Węgry – kraj, który często zaskakuje swoją „specjalną pozycją” w UE.
Dlaczego teraz?
Na pierwszy rzut oka decyzja Budapesztu o przystąpieniu do tej dyskusji wydaje się nieoczekiwana. Do niedawna Węgry pozostawały na uboczu, a Bruksela wręcz sugerowała, że kraj ten nie powinien być wliczany do grona priorytetowych inicjatyw obronnych ze względu na swoją niejednoznaczną politykę wobec Rosji.
Ale sama geografia zmusza do dokonania wyboru. Węgry graniczą z Ukrainą, na której terytorium wskutek wojny każdego dnia pojawiają się coraz to nowe technologie dronowe. Drony są niszczone, jak i dolatują do celów. Czy państwo może sobie pozwolić na luksus ignorowania zagrożenia? Mało prawdopodobne.
Równowaga między Wschodem a Zachodem
Węgry Viktora Orbána znane są ze swojej skłonności do manewrowania: jeden krok w stronę Moskwy, drugi w stronę Brukseli. To właśnie te manewry tłumaczą jej decyzję dotyczącą „muru dronów”.
Z jednej strony, akcesja pozwala uniknąć marginalizacji w UE. Kiedy dziewięciu ukraińskich sąsiadów siada do stołu, a ty zostajesz za drzwiami, to sygnał izolacji. Węgry nie mogły pozwolić na taki scenariusz.
Z drugiej strony, udział w projekcie nie oznacza automatycznej gotowości do inwestowania miliardów ani podporządkowania całej infrastruktury obronnej standardom NATO. To raczej gest polityczny: „My też tu jesteśmy, my też jesteśmy częścią zbiorowego bezpieczeństwa”.
Praktyczne zainteresowanie
Nie zapominajmy o aspekcie pragmatycznym. Projekt na skalę „muru dronów” oznacza ogromne inwestycje w technologię, nowe kontrakty dla przemysłu, dostęp do innowacji. Węgierskie firmy zbrojeniowe i IT mogą dostać swój kawałek europejskiego tortu.
Udział w takiej inicjatywie nie dotyczy tylko kwestii bezpieczeństwa, ale także pieniędzy, wpływów i przyszłych rynków.
Europa domaga się jedności
Prawdziwym wyzwaniem dla Węgier jest nie tylko przystąpienie do negocjacji, ale udowodnienie, że są gotowe do wspólnej obrony. W końcu zaufanie Budapesztu do UE od dawna jest podważane przez jego szczególne więzi z Kremlem.
Ściana dronów” może stać się testem: czy Węgry potrafią pełnić rolę prawdziwego sojusznika, czy też znów ograniczą się do dyplomatycznych manewrów?
Udział Węgier w europejskim projekcie muru dronów to historia konieczności, a nie dobrowolnego wyboru. Geografia, bezpieczeństwo i pragmatyczne interesy skłaniają Budapeszt do udziału, nawet w obliczu sprzeczności politycznych.
Europa dąży do zbudowania wspólnej tarczy przeciwko nowym zagrożeniom. Pytanie tylko, czy Węgry rzeczywiście są gotowe, by stać się częścią tej tarczy – czy też ponownie pozostaną „specjalnym” graczem, szukającym korzyści między dwoma światami.
Filip Wujek
Fot. Freepik