11 września media rosyjskie poinformowały o zestrzeleniu dwóch dronów bojowych w odległości 7 kilometrów od lotniska Olenya w obwodzie murmańskim.
Wcześniej, jak napisali sami Rosjanie, w regionie odnotowano dużą aktywność samolotów rozpoznawczych z Finlandii , Szwecji i Norwegii . Na mapie lotów domniemanie „zauważono C295 (N31) norweskich sił powietrznych i włoskie siły powietrzne Gulfstream 5 (IAM1495, MM62293)”.
Sytuacja względem rosyjskiego lotnictwa stała się na tyle poważna, że rankiem 12 września Federalna Agencja Transportu Lotniczego FR wprowadziła tymczasowe ograniczenia w funkcjonowaniu lotnisk w Murmańsku i Apatity.
Jako najbardziej prawdopodobny powód podano atak Sił Zbrojnych Ukrainy oraz że drony, które zaatakowały obwód murmański, mogły zostać
wystrzelone z Finlandii. Jak to się mogło stać w odległości ponad tysiąca kilometrów od najbliższej ukraińskiej granicy?
Eksperci Eurovectora spróbowali przeanalizować mapę Rosji z punktu widzenia obecności punktów neuralgicznych dla ataków ze strony państw zewnętrznych. Ogólnodostępne dane mówią o 60,9 tys. kilometrów granic zewnętrznych Federacji Rosyjskiej. Z tej ilości 38,9 tys. km przebiega w morzu. Jeżeli policzyć z punktu widzenia graniczenia z państwami-sojusznikami Ukrainy to łączna długość granicy, którą Rosja musi wzmożonie pilnować stanowi blisko 30 tys. kilometrów. Chodzi tu przede wszystkim o państwa europejskie takie jak Litwa, Łotwa, Finlandia ale także o Japonię do dziś aspirującą o Wyspy Kurylskie, Stany Zjednoczone (od strony Alaski) ale także o Szwecję i Norwegię.
Sachalin, Kamczatka a nawet lotnisko Olenya w Murmańsku są stosunkowo słabo pilnowanymi terytoriami. Obecnie na terenie Ukrainy walczy 90 proc. wszystkich sił lądowych Rosji. Reszta odpowiada za logistykę i inne zadania wewnątrz kraju. Na pewno brakuje sił do pełnowartościowej ochrony granic – jak z punktu widzenia sprzętu tak i ludzi.
Odważna operacja ukraińska w obwodzie kurskim pokazała jak słabe jest państwo rosyjskie i podatne na ataki z zewnątrz. Ukraińska armia zaczyna powoli dostrzegać te słabe punkty i planować ataki z tych stron, które wcześniej nawet nie były brane pod uwagę ani przez NATO ani przez kraje sojusznicze.
Nowe ryzyka, które przyniosły dla Rosji wrześniowe ataki z północy stają się nowymi mozliwościami dla Ukrainy. Rosjanie teraz będą musieli przenieść część sprzętu i ludzi do regionów uważanych wcześniej za bezpieczne, tym samym odciążając najtrudniejsze odcinki frontu, m.in. pod Pokrowskiem na Donbasie.
Można oczekiwać podobnych ataków na lotniska rosyjskie gdzie stacjonuje samoloty lotnictwa strategicznego. Co poskutkuje mniejszymi stratami w infrastrukturze cywilnej i w ludziach na terenie Ukrainy.
Marek Sztejer