Do problemów gospodarczych i militarnych, przed którymi stanęła Rosja po rozwiązaniu agresji na Ukrainę na pełną skalę, stopniowo dodawane są kłopoty na poziomie geopolitycznym. Przy czym w tych aspektach, których Kreml nawet się nie spodziewał.
Bezpośrednio po rozpadzie ZSRR Rosja, podtrzymując swoje imperialistyczne idee, zaczęła gromadzić pod swoimi skrzydłami byłe republiki. Jednym z pierwszych kroków było zorganizowanie porozumienia o bezpieczeństwie zbiorowym – (OUBZ) – sojusz wojskowo-polityczny, który kiedyś był promowany jako euroazjatycka odpowiedź na NATO. Obecnie obejmuje Rosję, Białoruś, Armenię, Kazachstan, Kirgistan i Tadżykistan, a swego czasu obejmował Azerbejdżan, Gruzję i Uzbekistan.
OUBZ ma wartość dla Federacji Rosyjskiej jako narzędzie realizacji polityki zagranicznej i środek odbudowy wpływów w przestrzeni poradzieckiej.
Jednak ostatnie dwa spotkania tej organizacji w Moskwie i Erewaniu przebiegały w niezwykłej atmosferze powściągliwości i niepokoju.
I jeśli na rosyjskim szczycie najważniejsze dla gości-uczestników było ostrożne i niezauważalne zdystansowanie się od Moskwy i jej wojenno-politycznych awantur, wówczas w stolicy Armenii démarche i niezadowolenie z polityki Putina były już otwarte i nieskrywane.
Najpierw antyrosyjskie wiece w Erewaniu przeciwko przybyciu przywódców Federacji Rosyjskiej i Białorusi, a następnie w ogóle – za wystąpieniem kraju z OUBZ. Ormianie już wcześniej wyrażali poważne skargi na niewystarczające wsparcie na tle eskalacji konfliktu z Azerbejdżanem w Górskim Karabachu. W efekcie premier Nikol Paszynian wyzywająco odmówił podpisania końcowej deklaracji szczytu, a podczas uroczystej sesji zdjęciowej celowo trzymał się z dala od Putina.
Oczywistym jest, że OUBZ przechodzi jeden z najtrudniejszych momentów. W tym miejscu należy również wspomnieć, że na początku października władze Kirgistanu odwołały szkolenie wojsk państw bloku na swoim terytorium. Wtedy to Biszkek pośrednio oskarżył Kreml o organizowanie granicznych starć zbrojnych między Kirgistanem a Tadżykistanem, co zwiększyło nieufność do sojuszu i osobiście do Putina.
Ogólnie rzecz biorąc, wojna na Ukrainie niezwykle skomplikowała stosunki wewnątrz OUBZ i zadała poważny cios w spójność bloku. Spośród 5 partnerów sojuszu wojskowego Kremla tylko Białoruś otwarcie poparła niesprowokowaną inwazję Rosji na Ukrainę. A Uzbekistan, Kirgistan i Tadżykistan ostrzegały swoich obywateli przed odpowiedzialnością za udział w zagranicznych konfliktach i ostrzegały pracowników migrujących w Rosji przed pójściem na front na Ukrainie.
I nic dziwnego, że zaufanie do Putina w Azji Centralnej znacznie spadło nie tylko wśród przywódców, ale także wśród opinii publicznej. Sądząc po sondażach opinii publicznej, cztery, pięć lat temu był bardziej popularny w niektórych krajach Azji Środkowej, niż w Rosji (w Tadżykistanie jego ocena wynosiła około 92%). Ostatnio było to najbardziej widoczne w Samarkandzie na szczycie Szanghajskiej Organizacji Współpracy (SOW), gdzie przywódcy Azji Środkowej kazali Putinowi czekać na spotkanie z tym samym scenariuszem, który sam Putin często odgrywał w przeszłości.
Kazachstan, który uczestniczy we wszystkich wspieranych przez Rosję organizacjach wielostronnych, od OUBZ po Euroazjatycką Unię Gospodarczą, od kilku miesięcy demonstruje swoją niezależność od Federacji Rosyjskiej.
Staje się więc oczywiste, że blok militarny OUBZ, nad którego stworzeniem Rosja sumiennie pracowała przez ostatnie dwie dekady, rozpada się na naszych oczach, a istnienie Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej stoi pod wielkim znakiem zapytania.
Rosja nadal ma znaczną przewagę ekonomiczną nad swoimi uczestnikami, ale ta relacja uległa znaczącej zmianie. Państwa Azji Centralnej mają teraz znacznie większe możliwości wpływania na Rosję niż odwrotnie. Zaczynają zdawać sobie sprawę ze swojej siły i zdolności do przeciwstawienia się Rosji i nie chcą już, aby rosyjskie wojska najeżdżały na ich lub inne terytorium.