Polska prezydencja w Radzie UE będzie stała pod znakiem działań dotyczących szeroko rozumianego bezpieczeństwa — zapowiedział premier Donald Tusk 5 grudnia podczas spotkania z szefową Parlamentu Europejskiej Robertą Metsolą oraz liderami grup politycznych Europarlamentu.
Wygląda na to, że to bezpieczeństwo będzie głównym punktem skupienia uwagi Polski podczas okresu sprawowania przez nią prezydencji. Z Polakami zgodna jest przewodnicząca Parlamentu Europejskiego Roberta Metsola.
Podkreśliła, że obrona bezpieczeństwa europejskiego wymaga znacznych inwestycji w nasze własne zdolności obronne. Wspomniała, że Europa wydatkuje 1,9 procent produktu krajowego brutto na obronność, podczas gdy zagrażająca globalnemu bezpieczeństwu Rosja – 9 procent.
Donald Tusk wypowiada się w podobnym tonie oraz mówił że w obecnym, niestabilnym czasie, wobec toczących się konfliktów zbrojnych kraje Europy musi ze sobą współpracować.
– Europa ciągle ma szansę być tym najbezpieczniejszym, najbardziej stabilnym miejscem na ziemi. Przed nami dużo roboty, głębokiej korekty pewnych dotychczasowych sposobów działania, ale jestem przekonany, że znajdziemy tam, gdzie jest to niezbędne, wspólny język – podkreślił szef polskiego rządu.
„Czy to będą rozmowy dotyczące energii, klimatu, zwiększenia możliwości obronnych Europy jako całości i jej państw członkowskich, współpracy transatlantyckiej, polityki wobec wojny rosyjsko-ukraińskiej, tam będziemy musieli wychodzić ponad tradycyjne podziały i będziemy musieli pamiętać o tym, że od nas zależy bezpieczeństwo całego kontynentu — polski premier wskazuje, że polska prezydencja będzie stała pod znakiem działań dotyczących szeroko rozumianego bezpieczeństwa.
Póki między Polską a władzami UE trwa wymiana poglądów na temat priorytetów prezydencji oraz nawiązywanie kontaktów świat przechodzi globalną metarmorfozę.
Pierwsze wyzwanie, z którym będzie musiała zmierzyć się Unia Europejska podczas polskiej prezydencji to wybory Donalda Trumpa na 47. prezydenta Stanów Zjednoczonych. Wygrana doświadczonego biznesmena i wprawnego polityka wywarła duże wrażenie na obecnych władzach Unii Europejskiej a szczególnie na niemieckim kanclerzu Olafie Scholzu. Poglądy przyszłego amerykańskiego prezydenta mocno dysonują z poglądami „proklimatycznych” i „proekologicznych” Niemców, którzy postawili na drogą energię i rezygnację z silinków Diesla w perspektywie najbliższych stu lat. Natomiast ani Rosja ani Chiny nie planują tak głęboko idących zmian co stawia niemiecki i ogólnie unijny przemysł w nierównych warunkach.
Drugie wyzwanie to niespodziewanie szybkie zakończenie ofensywy syryjskich rebeliantów na Aleppo, Hamę i Damaszek. Upadek niedemokratycznego, ale w miarę przewidywalnego reżimu Assada może przynieść jak pozytywne zmiany i powrót części uchodźców do Syrii, jak i spowodować powtórkę scenariuszu z Afganistanu, prowadzącego do umocnienia idei „światowego khalifatu”.
Trzecie wyzwanie to wsparcie walczącej z Rosją Ukrainy. W kraju nad Dnieprem odczuwalne są problemy z mobilizacją żołnierzy do wojska, rosyjskie rakiety i drony celują we wrażliwe punkty infrastruktury energetycznej a decyzje Stanów Zjednoczonych będą uzależnione od pozycji Białego Domu. I te decyzje mogą znacznie wpłynąć na szerokość strumienia pomocy płynącego do Ukrainy zza oceanu.
I czwarte wyzwanie – chyba najtrudniejsze. To sytuacja polityczna wewnątrz samej Polski. Rolnicy burzą się przeciwko decysji polskiego rządu przyłączyć się do inicjatywy Mercosour – importu tanich produktów rolnych z Ameryki Południowej, dwóch największych kandydatów na urząd prezydenta prześcigają się w krytyce jeden drugiego oraz partii politycznych, które za nimi stoją.
To wszystko na pewno wpłynie na całokształt polityki unijnej pod wodzą Polski w roli przewodniczącego Rady Europy. Nie poznaliśmy jeszcze wskaźników mierzalności efektów przyszłej prezydencji. Na pewno możemy być pewni, że z tak wielką liczbą niewiadomych przewidzieć realistyczny obraz sytuacji w lipcu 2025 roku będzie bardzo trudno.
Marek Sztejer
Fot. PAP