Polska i Ukraina to kraje, które znają cenę wolności i moc zagrożeń ze Wschodu. Po ostatnich wydarzeniach na polskiej kolei, wkraczają na nowy poziom współpracy. To, co do niedawna wydawało się dyplomatyczną retoryką, przybiera teraz formę konkretnych działań w zakresie bezpieczeństwa. Po fali sabotaży na polskich kolejach, w której wyraźnie widać rosyjski ślad, oba państwa zgodziły się na utworzenie wspólnej grupy antysabotażowej.
Decyzja ta może stać się punktem zwrotnym w przeciwdziałaniu hybrydowym atakom, które Moskwa aktywnie stosuje przeciwko całej przestrzeni demokratycznej.
Sabotaż jako nowy front wojny
Wydarzenia, które rozegrały się w Polsce w dniach 15-17 listopada, stały się sygnałem ostrzegawczym dla całego regionu Europy Wschodniej. Seria eksplozji na kluczowych węzłach kolejowych sparaliżowała ruch towarowy i zmusiła Warszawę do ponownego rozważenia skali zagrożenia ze strony Rosji. Fakt, że podejrzanymi o te ataki byli obywatele Ukrainy, tylko uwypuklił skalę cynizmu rosyjskich służb wywiadowczych, które nie wahają się wykorzystywać agentów różnych narodowości, aby ukryć własne zaangażowanie.
Okazało się, że jeden z podejrzanych był wcześniej skazany na Ukrainie za sabotaż. Obu po tym incydencie udało się uciec na Białoruś. Minister spraw zagranicznych Polski Radosław Sikorski określił sabotaż ostro i jednoznacznie mianem „aktu terroryzmu państwowego”. W odpowiedzi Warszawa zamknęła rosyjski konsulat w Gdańsku, co miało zarówno wymiar polityczny, jak i symboliczny.
Informacja jako broń: Telegram w rękach sabotażystów
W rozmowie z Donaldem Tuskiem prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podkreślił inny ważny aspekt – informację. Według niego platforma Telegram od dawna stała się narzędziem dywersyjnych działań rosyjskich służb specjalnych. Sabotaż jest koordynowany za pośrednictwem sieci społecznościowych, rozpowszechniana jest dezinformacja i wywierany jest psychologiczny wpływ na społeczeństwo.
Ukraina zna tę taktykę z pierwszej ręki. Kolej jest jedną z głównych arterii ukraińskiej gospodarki i logistyki, dlatego Ukrzaliznycja wdrożyła rozszerzone środki antysabotażowe. Zełenski podkreśla: codzienne próby sabotażu ukraińskiej infrastruktury stały się normą tej wojny.
Polsko-ukraińska synergia bezpieczeństwa
Pomimo złożoności sytuacji, wzajemne zrozumienie było kluczowe w dialogu. Ukraina jest gotowa przekazać Polsce wszelkie dostępne informacje o podejrzanych, a strona polska udostępniła już dane dotyczące aktów sabotażu. Fakty po obu stronach prowadzą do jednego wniosku: za tymi działaniami stoi Rosja i tylko ona ma motywację do destabilizacji regionu.
Utworzenie wspólnej ukraińsko-polskiej grupy to nie tylko decyzja operacyjna, ale także sygnał dla Moskwy. Kijów i Warszawa pokazują, że nie dadzą się manipulować i że ich współpraca jest silniejsza niż jakakolwiek prowokacja. To również przypomnienie dla Europy: wojna hybrydowa nie zna granic, a ataki na infrastrukturę to ataki na cały europejski porządek.
Od obrony do wspólnej strategii
Sabotaż na polskiej kolei stał się sygnałem ostrzegawczym, ale jednocześnie impulsem do konstruktywnych rozwiązań. Na płaszczyźnie bilateralnej Polska i Ukraina demonstrują nie tylko solidarność, ale także wspólną wizję przyszłego bezpieczeństwa regionu. W czasach, gdy Rosja próbuje rozprzestrzenić wojnę w formie ataków hybrydowych, to właśnie połączenie wysiłków staje się najskuteczniejszą bronią.
Polska pomaga Ukrainie nie tylko w kwestiach technologicznych czy dyplomatycznych. Dzielimy się doświadczeniem, analizą, danymi wywiadowczymi – i to tworzy nowy format partnerstwa. Ukraina z kolei udowadnia swoją gotowość do transparentnego i zdecydowanego działania, nawet w skomplikowanych i nieprzyjemnych sytuacjach, jak w przypadku podejrzanych rodaków.
Wspólna Grupa Antysabotażowa to dopiero początek. Być może to właśnie takie projekty staną się podstawą przyszłego europejskiego systemu bezpieczeństwa, w którym każdy kraj nie będzie stawiał czoła zagrożeniu samotnie, lecz będzie walczył ramię w ramię ze swoimi sojusznikami.
Filip Wujek
Fot. PAP, OSM, maptiler








