„Z łatwością pokonał wszystkich, a teraz stał się jeszcze bardziej popularny. Ja też go wspierałem i jestem z tego dumny. Przecież nie popieram kogokolwiek” – tak Donald Trump odreagował na zwycięstwo Karola Nawrockiego. Nowy prezydent Polski rozpoczął swoją działalność w polityce zagranicznej od wizyty w Waszyngtonie, która potwierdziła szczególne znaczenie relacji Polski z USA.
Wybór ten nie był przypadkowy: Trump otwarcie poparł go w kampanii wyborczej i gościł wówczas w Białym Domu. Obecne spotkanie potwierdziło, że Warszawę i Waszyngton czeka nowy etap bliskiej współpracy.
Amerykańskie sygnały do Warszawy
Trump nie szczędził komplementów i zapewnień. „Możemy zwiększyć naszą obecność w Polsce, jeśli Polacy tego chcą… Nigdy nawet nie rozważaliśmy tego z punktu widzenia wycofania żołnierzy” – powiedział prezydent USA. Wydawało się, że była to korekta jego wcześniejszego stanowiska, kiedy to opowiadał się za redukcją amerykańskiego kontyngentu w Europie.
Spotkanie przyniosło zapowiedzi również innych „prezentów”: potwierdzenie szybkich dostaw samolotów F-35, zaproszenie Polski na szczyt G20 na Florydzie i zapowiedź odrodzenia projektu Fort Trump. „Amerykańscy żołnierze są częścią naszego społeczeństwa. To sygnał dla całego świata, w tym dla Rosji, że jesteśmy razem” – podkreślił Nawrocki.
Kwestia ukraińska między wierszami
Choć oczekiwano, że rozmowa poruszy również temat wojny Rosji z Ukrainą, oficjalnie temat ten brzmiał mało merytorycznie. „Jednoznacznie potwierdziłem: nie ufam Władimirowi Putinowi… wspieranie Ukrainy to stanowisko całej Europy” – wyjaśnił Nawrocki. Jednak pytanie dziennikarza o słabość polityki USA wobec Kremla zdenerwowało Donalda Trumpa: „Skąd wiesz, że nie było żadnych działań?… Chyba lepiej znajdź sobie nową pracę” – w taki sposób prezydent USA zwrócił się do przedstawiciela mediów. To pokazało, jak delikatny pozostaje dla niego temat Ukrainy.
Polityka polska w cieniu wizyty
Podróż Nawrockiego miała również wymiar wewnątrzpolityczny. W delegacji nie było przedstawicieli rządu Donalda Tuska, a prezydent publicznie odrzucił instrukcje Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Tym samym zademonstrował gotowość do samodzielnego kształtowania polityki zagranicznej. Sukces wizyty wzmacnia jego pozycję w walce z rządem, choć Waszyngton przypominał, że bez interakcji z resortami nie będzie realnych rozwiązań.
Filip Wujek
Źródło zdjęcia: prezydent.pl