Wygląda na to, że Unia Europejska wreszcie poważnie zaczęła traktować kwestię zakręcenia zaworu dla dostaw rosyjskiego gazu. Brukselscy urzędnicy chcą zrobić to zgodnie z prawem i uniknąć możliwych kar finansowych.
Jako oficjalny powód Komisja Europejska może wykorzystać klauzulę „siły wyższej”, która ma pod sobą podłoże polityczno-militarne – atak Rosji na Ukrainę.
Kraje unijne nareszcie zrozumiały, że wspomaganie Ukrainy przy pomocy środków pieniężnych i zasobów militarnych w końcowym skutku może być nawet droższe przez to że Rosja wykorzystuje Euro ze sprzedaży gazu na dalsze zbrojenia i napędzanie machiny śmierci.
Kraje UE zapłaciły Rosji 21,9 mld euro za ropę i gaz w okresie od lutego 2024 r. do lutego 2025 r. (!) — podkreśliła brytyjski gazeta Financial Times, powołując się na wyliczenia ośrodka Centre for Research in Energy and Clean Air. Rosyjski gaz to wciąż 11 proc. dostaw krajów UE przy pomocy rurociągów. Choć to mniej niż w roku 2022 ale ostatnio znacząco wzrosły dostawy rosyjskiego gazu ziemnego w formie LNG.
Import tego ostatniego surowca z Rosji do Europy wzrósł o ok. 60 proc. w ciągu ostatnich trzech lat.
Z upubliczeniem planów odnośnie zakręcenia gazowego zaworu dla gazu z Rosji na razie wstrzymano się z obawy, że zablokują ją Węgry i Słowacja, odbierające większość gazu przesyłanego rurociągami z Rosji do UE.
Budapeszt nawet zagroził, że odrzuci przyjęcie unijnych sankcji na gaz z Rosji. Decyzja w tej sprawie wymaga jednomyślnej zgody wszystkich 27 państw członkowskich UE.
Razem z Węgrami wzrostu cen na błękitne paliwo obawiają się także inne państwa UE.
Główne porty europejskie, do których Rosja dostarcza swój gaz znajdują się we Francji, Hiszpanii i Belgii.
Rosjanie mają umowy z brytyjskim Shellem i hiszpańskim Naturgy. Wielka Brytania obecnie deklaruje największe wsparcie dla Ukrainy, ale widocznie globalne korporacje takie jak Shell mają własną wizję geopolityczną i postrzegają za rosyjskim gazem wyłącznie zyski i osiąganie kolejnych wskaźników swoich planów rozwojowych.
Czy uda się przekonać kraje europejskie by te całkowicie zaprzestały współpracy ze „światowym cepeenem”? Dla tego przeciętni mieszkańcy Europy muszą zaakceptować wysokie ceny energii (kosztem zakupu gazu skroplonego) i wyjściu z przysłowiowej „strefy komfortu”. A to może być bardzo trudne.
Filip Wujek, Fot. vesselfinder