21 listopada Władimir Putin w swoim wystąpieniu do Rosjan nie wykluczył zaatakowania obiektów wojskowych krajów, które pozwoliły, by Ukraina uderzała ich pociskami w cele na terytorium Rosji. Rosyjski prezydent niebezpośrednio dał do zrozumienia, że mogą być to rakiety z projektu, nazywanego „Oresznikiem”.
Następne pogróżki od prezydenta Rosji popłynęły z Kazachstanu, gdzie podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Zbiorowego UOBZ on znów groził Ukrainie i światowi użyciem nowej broni.
Jako główny powód użycia rakiet o dużej sile rażenia Putin podał ukraińskiie ataki na terytorium Federacji Rosyjskiej z użyciem pocisków dalekiego zasięgu ATACMS, dostarczonym broniącemu się krajowi przez Stany Zjednoczone i Storm Shadow z GB.
Czy Oresznik to kolejne rosyjskie „wunderwaffe”?
Rosyjski prezydent stwierdził, że jego armia posiada rakiety, będące odpowiednikami wspomnianego wyżej uzbrojenia oraz że w magazynach takich pocisków może być dużo. „Federacja Rosyjska produkuje dziesięć razy więcej rakiet, niż wszystkie kraje NATO razem wzięte i zwiększy produkcję o jedną czwartą”. Warto tu przypomnieć, że przed rozpoczęciem pełnoskalowej inwazji na Ukrainę w 2022 roku Putin to samo mówił o rakietach typu „Kindżał”. Okazało się natomiast że przeważającą większość „Kindżałów” jest skutecznie zestrzeliwana przez amerykańskie „Patrioty” i inne zachodnie systemy obrony preciwpowietrznej.
By uzmysłowić siłę „nowej rakiety”, Putin stwierdził, że ich wykorzystanie będzie miało druzgocące skutki, z siłą uderzenia porównywalną z użyciem broni atomowej. Natomiast media europejskie zaznaczają, że siła rażenia „Oresznika” jest podobna do siły uderzenia trzech pocisków typu Iskander. Takich pocisków okupanci używają niemal codziennie bombardując Odessę, Krzywy Róg i inne miasta Ukrainy.
Czy stanie się „Oresznik” przełomowym narzędziem?
Podczas pobytu Kazachstanie Putin mówił, że „cele Rosjan nie zmieniły się od 2022 roku i że żadne dostawy nawet najnowocześniejszej broni na terytorium Ukrainy nie zmienią sytuacji na froncie”.
Choć uderzenie nowym typem rakiety w ukraińskie miasto Dniepr faktycznie wywowało falę burzliwych reakcji w europejskich mediach ale większość z nich zgodnie twierdzą że są sposoby na skuteczne sposoby zestrzelenia „Oresznika” tak jak było to z „Kindżałami”.
Rosyjski prezydent mówił, że obecnie nie ma środków przeciwdziałania takiej broni, a nowoczesne systemy obrony powietrznej nie przechwytują tego typu rakiet. Zatwierdzona tydzień wcześniej nowelizacja doktryny nuklearnej Rosji, obniża próg zastosowania broni atomowej. Przewiduje ona, że podstawą użycia przez Moskwę broni jądrowej byłoby niejakie „zagrożenie” dla suwerenności i integralności terytorialnej Białorusi i Rosji. Zakłada też, że agresja wymierzona w Rosję przez jakiekolwiek państwo należące do sojuszu wojskowego byłaby uważana za „agresję ze strony tego sojuszu jako całości”. Na szczęście takiego „optymizmu” nie podziela żaden kraj członkowski UOBZ. Ani Kazachstan ani nawet Białoruś nie chcą wysyłać swoich żołnierzy do walki w obronie „ruskiego mira” na Ukrainę.
Wygląda na to, że Rosja wyczerpała wszystkie swoje konwencjonalne metody presji na Ukrainę. „Oresznik” miał stać się przełomowym argumentem ale wszystko wskazuje na to że tak się nie stanie.
Marek Sztejer