Otóż na ziemi białoruskiej w lipcu wyłądowały samoloty z chińskimi żołnierzami. Tym razem jest ich tylko blisko stu osób. Ale dla Polski i Ukrainy to poważny sygnał polityczny.
Jako tereny dla przeprowadzenia ćwiczeń wybrano okolice Brześcia – czułego punktu newralgicznego w bezpośrednim sąsiedztwie granicy białorusko-polskiej. To miasto cieszy się wielkim sentymentem u Polaków ze względu na dużą ilość osób polskiego pochodzenia, którzy tu mieszkają.
Poza tym podbrzeski poligon znajduje się 210 km od Warszawy i 65 km od granicy z Ukrainą.
Ministerstwo Obrony Białorusi poinformowało , że Chińczycy będą trenować na terenie ich kraju przez 11 dni – do 19 lipca. W ramach ćwiczeń antyterrorystycznych pt. „Atak Sokoła” żołnierze będą pracować nad kwestią nocnych lądowań, pokonywania przeszkód wodnych i prowadzenia działań na obszarze zaludnionym. W podobnym tonie wypowiedziało się Ministerstwo obrony Chin mówiąc, że ćwiczenia będą obejmować „operacje ratowania zakładników i misje antyterrorystyczne”.
Chińskie oddziały przybyły na Białoruś kilka dni po przystąpieniu tej ostatniej do Szanghajskiej Organizacji Współpracy, w przededniu szczytu NATO w Waszyngtonie oraz w dniu wizyty w Polsce prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego.
Alaksander Łukaszenka jest mistrzem w tworzeniu różnych układów i prowokacji. Zapewne nie bez jego wiedzy organizowane są próby przedarcia się przez granicę migrantów z krajów Bliskiego Wschodu, dysponującymi rosyjskimi wizami. W przededniu wybuchu pełnoskalowej rosyjskiej inwazji on zapewniał, że jego kraj nie włączy się w wojnę przeciwko Ukrainie. Obozy „Wagnera” pod Mińskiem i rosyjska broń jądrowa wymierzona w kraje Zachodu na terenie Białorusi mówią co innego.
Autorytarny lider wie, jak wrażliwe są Polska i Ukraina na podobne inicjatywy. Ostatni raz podobne ćwiczenia na Białorusi z udziałem Chin i Białorusi odbyły się w 2011 roku. I w 2018 roku w Chinach. Rozumiejąc, że na Ukrainie trwa wojna a w Polsce odnotowano pierwszy przypadek śmierci polskiego żołnierza z powodu ran zadanych przez jednego z migrantów szturmujących mur dzielący Białoruś i Polskę, Łukaszenka nie zrezygnuje z kolejne „akcji zaczepnej” podwyższając i tak wysoki poziom niebezpieczeństwa w Europie.
Tymczasem polski resort spraw w wysłanym PAP oświadczeniu przekazał, że „uważnie obserwuje wieloletnią współpracę między Pekinem i Mińskiem jako czynnik o potencjalnym wpływie także na bezpieczeństwo Polski”. Polacy mówią z zaniepokojeniem o zacieśnianiu współpracy wojskowej Pekinu z Rosją i Białorusią.
Czy stanowią kolejne wspólne chińsko-białoruskie ćwiaczenia bezpośrednie zagrożenie dla demokratycznych krajów europejskich? Na pewno nie w takiej skali. Natomiast umiejętność współdziałania ogromnej Armii Chińskiej Republiki Ludowej z białoruskimi i rosyjskimi żołnierzami oraz przygotowane na podstwie tych ćwiczeń algorytmy i plany stają się bardzo niebezpiecznym precedensem zwiększenia chińskych wpływów w Europie.
Tylko z pozoru może wyglądać, że Łukaszenka gra tutaj własną grę. Przyjazd Chińczyków na Białoruś z całą pewnością był zaaprobowany wcześniej w Moskwie. I tam też był ustalony plan ich przeprowadzenia.
EV