26 lutego na lotnisku wojskowym „Moczuliszcze”, położonym w obwodzie mińskim na Białorusi, doszło do wybuchu.
Według białoruskiego działacza społecznego Antona Motolka, założyciela projektu „Białoruski Gajun”, doszło do zdarzenia, które spowodowało uszkodzenie rosyjskiego samolotu wykrywającego i kontrolującego radary dalekiego zasięgu A-50U.
W wyniku ataków ukierunkowanych uszkodzeniu uległy przednie i centralne części samolotu, w tym awionika i potężna antena radaru.
Ten konkretny samolot nie podlega renowacji, ponieważ wszystkie takie samoloty były budowane w Taszkienckich Zakładach Lotniczych jeszcze przed rozpadem ZSRR. Następnie przeprowadzono doposażenie i modernizację maszyn w zakładzie Berijew w Taganrogu, który z powodu sankcji stał się prawie niesprawny.
Przed rozpadem ZSRR samoloty obrony przeciwlotniczej A-50 kosztowały ponad 250 milionów dolarów. Obecny koszt budowy takiego samolotu może być znacznie wyższy, ponieważ trzeba stworzyć od podstaw nową linię produkcyjną.
Według otwartych źródeł Rosja ma w służbie około 10 samolotów obrony przeciwlotniczej A-50, ale tylko 6 z nich zostało zmodernizowanych. Inne mogą znajdować się na przechowywaniu, ale prawdopodobnie nie nadają się już do użytku i mogą służyć jako dawcy części zamiennych.
Utrata każdego z tych samolotów to prawdziwa katastrofa, ponieważ są one niezbędne do prowadzenia agresywnej polityki Rosji. Teraz te maszyny mogą zostać przeniesione z Białorusi na macierzyste lotnisko w Iwanowie, co może zakłócić system nacisku na Ukrainę od północy.
Ta historia wyróżnia się również tym, że prawdopodobnie za zniszczeniem samolotu stali lokalni partyzanci, informuje „Białoruski Gajun”. Informację tę pośrednio potwierdza reakcja dyktatora Łukaszenki.
Samozwańczy prezydent zwołał pilne spotkanie sił bezpieczeństwa, na którym ostro skrytykował swoich podopiecznych odpowiedzialnych za pion bezpieczeństwa wewnętrznego.
„W świetle wydarzeń o charakterze wewnętrznym, a przede wszystkim zewnętrznym, chciałbym usłyszeć z Państwa ust charakterystykę wewnętrznego komponentu polityczno-wojskowego wokół Białorusi.
Jeszcze raz pragnę podkreślić i poprowadzić Państwa oraz żądać od Państwa jak najsurowszej dyscypliny w jednostkach wojskowych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i KGB. Najsurowszej dyscypliny! Każdy powinien robić swoje”, – oświadczył Łukaszenka.
Ciekawe, że nie było tradycyjnych gróźb wobec Ukrainy czy NATO.
Taki stan rzeczy dodaje optymizmu, bo oznacza, że prawdziwa białoruska opozycja nie tylko nie została pokonana, ale także aktywnie pomaga w walce z rosyjską agresją. Kto wie, jakie niespodzianki czekają na okupantów i ich wspólników w przyszłości.
Filip Wujek