Rumuńskie władze natychmiast wydały komunikat o następującej treści: „Terytorium naszego kraju nie jest przedmiotem ataków Federacji Rosyjskiej, wiadomości te mają na celu poinformowanie ludności, że na terytorium Rumunii mogą spaść szczątki zniszczonych dronów”.
W pomoc Rumunom włączył się Departament Stanu USA ogłaszając gotowość pomocy w dochodzeniu w sprawie zestrzelenia dronów Shahed, których Federacja Rosyjska używają do ataków na Ukrainę – oświadczył rzecznik Departamentu Stanu Matthew Miller.
Amerykanie przypomnieli, że rząd rumuński prowadzi śledztwo w sprawie tego incydentu, a także zauważyli, że Stany Zjednoczone w pełni ufają działaniom strony rumuńskiej i doceniają profesjonalne i wyważone podejście do śledztwa.
„Śledztwo prowadzą władze rumuńskie. Oczywiście dzieje się to na ich terytorium. Gdyby zwrócili się do nas o jakąkolwiek współpracę, oczywiście bylibyśmy skłonni to zrobić” – powiedział Miller.
W Rumunii i Polsce loty prewencyjne z użyciem myśliwców F-16 stały się codziennością. Strona ukraińska poinformowała, że nad terytorium Rumunii przeleciały trzy rosyjskie drony . Dalsze ich losy nie są znane. Na chwilę przygotowania przez EV tego tekstu w rumuńskich mediach nie było doniesień o eksplozjach lub zestrzeleniu dronów. Specjaliści sprawdzają okolice wioski Plauru, położonej naprzeciwko Izmaila, pod kątem możliwości spadnięcia tam maszyn bojowych.
Podczas pełnoskalowej inwazji rosyjskiej zdarzały się już przypadki spadania dronów na terytorium Rumunii. Po pierwszych takich incydentach wprowadzono system alarmów powietrznych dla wiosek nad Dunajem.
14 grudnia ubiegłego roku Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rumunii nawet wzywało ambasadora Rosji w Bukareszcie Walerego Kuzmina w związku z upadkiem rosyjskiego drona na terytorium kraju.
„Zdecydowanie potępiamy te ciągłe rosyjskie naloty na ukraińską ludność cywilną i infrastrukturę cywilną, które stanowią zbrodnie wojenne i należy je natychmiast powstrzymać. Wezwaliśmy ambasadora Rosji przy Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Rumunia stanowczo protestuje przeciwko naruszaniu jej przestrzeni powietrznej po tym, jak na terytorium Rumunii spadł kolejny rosyjski dron” – oznajmiło wówczas w oświadczeniu rumuńskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Wtedy spadający Szached pozostawił krater o głębokości 1,5 metra w pobliżu wioski Grindu.
Czy wystarczająco zrobili Rumuni by zapobiec dalszym rosyjskim atakom na swoje terytorium? I czy ich zabiegi dyplomatyczne były skuteczne?
Lipcowe ataki pokazały, że Rosjanie totalnie ignorują interesy krajów natowskich atakując cele na Ukrainie. Rosyjskie rakiety i drony wlatywały i wylatywały z Polski, Rumunii. Wojsko rosyjskie wydaje się nie zwraca uwagi także na możliwe wybuchy swoich dronów bojowych na terenie Białorusi – zwasalizowanego sojusznika Rosji w obalenia międzynarodowego porządku, istniejącego pod egidą ONZ.
Nawet więcej – sądząc z braku stanowczego sprzeciwu wobec takich rosyjskich ataków na kraje NATO i UE należy spodziewać się nasilenia podobnych ataków. Drapieżnik ośmielony taką ucieczką atakowanego będzie zadawać coraz większe ciosy, na które cywilizowany świat odreaguje tylko poprzez „stanowcze potępienie” zaprawione setkami litrów wypitej kawy podczas organizowanych w Brukseli i Nowym Jorku obrad.
Co na to broniąca się Ukraina? Pozostaje jej bronić nie tylko swojego terytorium ale i terytoriów krajów natowskich, zapewniając normalność życia ich mieszkańców. I spodziewać się, że przekazanych przez partnerów środków dla tego celu wystarczy.
Filip Wujek