Sytuacja na froncie wojny rosyjsko-ukraińskiej i prawdopodobna kontrofensywa sił zbrojnych Ukrainy zmusiła Kreml do aktywizacji tematu inicjatyw „pokojowych” z posmakiem rosyjskiej propagandy.
W ostatnich dniach do dzieła dołączyli tradycyjni przyjaciele Moskwy: Białoruś, Węgry, Chiny, a nawet Brazylia.
Przede wszystkim dotyczy to wypowiedzi premiera Węgier Viktora Orbána. Kossuth Orbán powiedział w wywiadzie dla jednego z centralnych rozgłośni radiowych Węgier, Unia Europejska jest o krok od dyskusji na temat wysłania misji pokojowej na Ukrainę.
„Jesteśmy bliscy tego, że w rozmowach europejskich przywódców pytanie, czy państwa członkowskie UE mogą wysyłać wojska dowolnego typu w ramach misji pokojowej w dowolnej formie. Jesteśmy blisko tej granicy, której wcześniej nie przekraczaliśmy” – stwierdził premier Węgier.
Orbán dodał, że na Zachodzie widać wyraźną tendencję do rozszerzania nomenklatury pomocy dla Ukrainy. Na przykład rok temu toczyły się dyskusje o wysyłaniu lub nie wysyłaniu śmiercionośnej broni, a teraz dyskutuje się o typach czołgów, samolotów i amunicji.
Nieco szerzej odsłonił tezę rosyjskiej operacji informacyjnej samozwańczy prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka podczas przemówienia z dorocznym przesłaniem do narodu białoruskiego i Zgromadzenia Narodowego Republiki Białorusi.
Wezwał do „natychmiastowych negocjacji bez warunków wstępnych i zawieszenia broni bez prawa do przerzutu sprzętu i wojsk z obu stron”.
„Konieczne jest zatrzymanie się teraz, zanim zacznie się eskalacja. Spróbuję zaryzykować i zaproponować zaprzestanie działań wojennych. Tak, wiele osób teraz – zwłaszcza w Rosji – może mi powiedzieć: «Cóż, już wtedy zatrzymaliśmy się w Donbasie». Ale teraz sytuacja jest inna. Należy przerwać działania wojenne”. Ogłosić „rozejm” bez prawa do przemieszczania i przegrupowywania wojsk oraz bez prawa do transferu broni, amunicji, siły roboczej i sprzętu – zaproponował Łukaszenka.
Nie zapomniał tez o „pokoju” wzmocnić tradycyjnymi groźbami, że niby rosyjski kompleks militarno-przemysłowy zwiększa produkcję i „a wtedy pożałują!”
Ciekawe, że według Łukaszenki prawdopodobna kontrofensywa Sił Zbrojnych – jest to „najgorsze, co jest możliwe w obecnych warunkach, ponieważ może przekreślić wszelkie nadzieje związane z procesem negocjacyjnym i doprowadzić do nieodwracalnej eskalacji konfliktu”.
Prezydent Brazylii Luiz Inácio Lula da Silva poszedł jeszcze dalej, proponując Ukrainie zrzeczenie się Krymu, aby „nadszedł pokój” na świecie.
„Być może porozmawiamy o Krymie. Ale powinien pomyśleć o tym, że on (Władimir Putin – red.) który wkroczył, musi pomyśleć. Zełenski też nie może wszystkiego chcieć. Świat potrzebuje pokoju… Musimy znaleźć rozwiązanie” – podkreślił prezydent Brazylii.
Na to, że wszystkie te „inicjatywy pokojowe” to operacja informacyjna Moskwy, wskazuje też wynik wizyty prezydenta Francji Emmanuela Macrona w Chinach.
Według Politico chiński przywódca Xi Jinping nie zmienił swojego stanowiska w sprawie rosyjskiej inwazji na Ukrainę nawet po rozmowach z prezydentem Francji.
Wydanie zauważa, że Xi nadal głosi te same hasła, co wcześniej – co do „uzasadnionych obaw związanych z bezpieczeństwem” dla „wszystkich stron”. Jednocześnie nie wyrażał najmniejszej chęci wykorzystania swoich wpływów na Kremlu w celu zakończenia wojny.
Jednak obawy Kremla również stają się jasne. Po pierwsze, Moskwa obawia się powstania pewnej koalicji wojskowej, która może bezpośrednio włączyć się do działań wojennych. Po drugie, Rosjanie obawiają się rozszerzenia listy zachodniego uzbrojenia, do którego Kijów otrzymał i będzie miał dostęp. Po trzecie, armia rosyjska obawia się kontrofensywy Sił Zbrojnych.
W efekcie Rosjanie oferują przez pośredników zamrożenie wojny w zamian za Krym. Ludzie znający historię Rosji wiedzą, że w chwilach słabości Moskwa jest w stanie podpisać niekorzystne dla niej porozumienia pokojowe, ale nigdy ich nie wypełni. A zyskany czas wykorzysta na przegrupowanie, zbudowanie potęgi militarnej i we właściwym momencie na rozpoczęcie nowego, potężnego uderzenia.
Filip Wujek