W czasie kiedy Ukraina musi bronić się przed „rosyjskim mirem” i szukać pieniędzy na obronę gdzie się da, Rosja zamiast zakończyć wojnę coraz bardziej włazi do kieszeni swoich podatników.
Wydatki na cele obronne Rosji w pierwszym półroczu 2024 roku przekroczyły wszystkie możliwe granice. I wszystko niby nic ale spadające ceny ropy stają się poważnym problemem dla budżetu. We wrześniu cena baryłki rosyjskiego gatunku Ural po raz pierwszy od początku roku spadła poniżej 60 dolarów za baryłkę. Rosyjski resort finansów przyjmował budżet oparty na ropie po 70 dolarów. I taka sama cena uwzględniona jest w planach na przyszły rok. Obecny poziom cen ropy zdecydowanie nie jest komfortowy dla budżetu federalnego.
Problemy z napełnianiem budżetu przekładają się na zwykłych rosyjskich podatników, którzy przez trwającą już przez trzy lata wojnę z Ukrainą coraz bardziej zaciskają pasa.
W pierwszej połowie 2024 roku budżet federalny wydał na cele obronne rekordową kwotę 5,3 biliona rubli – obliczyła na podstawie danych z systemu Electronic Budget Janis Kluge, badaczka z Niemieckiego Instytutu Studiów nad Bezpieczeństwem Międzynarodowym (patrz infografikę wyżej).
W porównaniu z tym samym okresem ubiegłego roku wydatki militarne Rosji wzrosły o 36 proc., czyli o 1,4 biliona rubli. Według obliczeń Kluge’a rząd wydawał średnio 203 miliardy rubli tygodniowo, 29 miliardów rubli dziennie, czyli 1,2 miliarda rubli na godzinę (!) na utrzymanie armii i zakup broni.
W rezultacie w ciągu 6 miesięcy machina wojskowa „zjadła” prawie półtoraroczne budżety programu wsparcia gospodarki narodowej (3,89 bln rubli), ponad trzy roczne budżety całego systemu szkolnictwa wyższego w kraju ( 1,546 biliona rubli), 18 rocznych budżetów krajowego projektu „Opieka zdrowotna” (290 miliardów rubli) i ponad 90 rocznych budżetów typowego biednego regionu – takiego jak na przykład Republika Tywa (56 miliardów rubli).
Warto zauważyć, że wzrost „tajnych” wydatków, które idą głównie na zakup broni dla frontu wynoszą około 1 biliona rubli na kwartał. W otwartej części budżetu finansowanie zamówień obronnych państwa wzrosło o 54 proc. w porównaniu z rokiem ubiegłym i o 126 proc. w porównaniu z 2022 rokiem.
Wydatki na wpłaty do wojska, w tym masowy pobór „ochotników” i żołnierzy kontraktowych, którymi Kreml rekompensuje straty na linii frontu, wzrosły o 25 proc. w porównaniu z rokiem ubiegłym i o 175 proc. w porównaniu z 2022 rokiem.
Wreszcie wzrosły wydatki na międzynarodową współpracę wojskowo-techniczną, co może obejmować finansowanie zakupu amunicji i rakiet od Iranu. W pierwszym kwartale kosztowały one rosyjski budżet prawie 120 miliardów rubli, a w drugim ponad 150 miliardów.
Początkowo rząd uwzględnił w budżecie na 2024 rok wydatki na wojsko w wysokości 10,8 bln rubli, a ich udział w wydatkach ogółem – prawie 30 proc. – miał być rekordowy od czasów Związku Radzieckiego. Jeśli jednak zwrócić uwagę na sezonowość środków budżetowych i dane historyczne, to faktycznie wydatki na wojsko mogą przekroczyć ten poziom o prawie jedną trzecią – szacuje Kluge: do końca roku mogą osiągnąć 13,3 bln rubli, czyli 7-8 proc. PKB(!), który odpowiada poziomowi wojskowych dyktatur afrykańskich (8,2% PKB w Algierii, 6,3% PKB w Sudanie Południowym).
Na razie rosyjski budżet nie posypał się w związku z wydatkami na cele wojskowe, które w porównaniu z 2021 rokiem wzrosły trzykrotnie. Przez cztery z ośmiu miesięcy tego roku Rosja odnotowała nadwyżkę dochodów nad wydatkami, a skumulowany deficyt na koniec sierpnia wyniósł zaledwie 331 miliardów rubli, czyli jedną szóstą rocznego planu.
Dalszy los wojny bezpośrednio zależy od dochodów ze sprzedaży rosyjskiej ropy naftowej i w mniejszym stopniu gazu. Jeżeli Stanom i innym światowym gospodarkom uda się w dalszym stopniu obniżać cenę na tę surowce, to w krótkiej perspektywie Rosję może czekać taki sam los jak Związek Sowiecki w drugiej połowie lat 80-ch ubiegłego wieku.
Wystarczy tylko trochę poczekać.
Eurovector za: Janis Kluge na X