Możemy na pewno powiedzieć, że rosyjskie drony nadlatujący w lipcu nad Białoruś nie są dronami „szkoleniowymi” czy „rozpoznawczymi”. Są to bardzo niebezpieczne maszyny z dziesiątkami kilogramów amunicji na pokładzie. Prawdopodobnie przeznaczone były do ataku na terytorium Ukrainy.
Na razie żaden mieszkaniec Białorusi nie zginął z ich powodu. Ale coraz częstsze tego typu przypadki nawołują na myśl ciekawe teorie i skutkują realnymi wydatkami dla białoruskiego budżetu.
Dla przechwytywania rosyjskiego drona nad Białorusią używano myśliwców Su-30 Białoruskich Sił Powietrznych, wysyłanych z lotniska Baranowicze. Z Maczuliszcz z kolei wystartował helikopter Mi-24 Białoruskich Sił Powietrznych.
Według danych “Białoruskiego Hajuna” trasa przelotu ostatniego drona typu szached nad Ukrainą przebiegała następująco: pojawienie się na Białorusią w rejonie autostrady P37, ruch do miasta Narowl, następnie wkroczenie do obwodu mohylewskiego, przelot nad Bobrujskiem, Bychówem, Berezinem i dalej do Mohylewa. Ostatni szached przeleciał nad Białorusią ponad 300 km!
Dlaczego właśnie w lipcu Rosja dokonuje takich działań w stosunku swojego zwasalizowanego sąsiada? Pełniący rolę „Węgier dla III Rzeszy” kraj wydawał się wykonywać wszystkie polecenia Władimira Putina i udostępnia wszystkie swoje zasoby. Oprócz bezpośredniego wysyłania własnych żołnierzy na wojnę w Ukrainie. Choć 45 tys. regularnego wojska i 300 tys. rezerwistów prezentują aktywną działalność w ramkach wspólnych ćwiczeń rosyjsko-białoruskich ale na razie utrzymują „status quo” w stosunku do rosyjskiej agresji na Kijów.
Można oczywiście pomyśleć, że zabójcze rosyjskie drony wlatują na Białoruś przez nieuwagę któregoś z operatorów. Ale ta wersja też wydaje się wątpliwa bowiem wszystkie te maszyny są wyposażone w co najmniej dwa rodzaje nawigacji. Ich lot jest bardzo precyzyjny i zaprogramowany wcześniej przez doświadczoną ekipę inżynierów. Dowódca Sił Powietrznych Ukrainy Mykoła Olesczuk ostatnio poinformował, że od 1 stycznia 2024 roku Rosjanie wystrzelili w kierunku Ukrainy 2277(!) dronów szturmowych Shahed, z czego około 86 proc., czyli 1953 Shahedów, zostało zniszczonych przez obronę powietrzną. Kilka tysięcy od połowy 2022 roku – taka przytłaczająca liczba zabójczych maszyn latała nad broniącym się przed rosyjską agresją krajem i żaden z nich przed lipcem bieżącego roku nie wlatywał na Białoruś. „Sowpadenie? Nie dumaju” – takie słowa rosyjskiego propagandzisty Sołowiowa przychodzą na myśl w tym wypadku.
Rosjanie za nic mają ani własnych żołnierzy ani swoich sojuszników. Na setkach nagrań można zobaczyć jak dobijają oni swoich rannych przyjaciół na polu walki aby nie ciągniąć ich do szpitala lub wysyłają „mięso armatnie” wiedząc że na pewno zginą. Tak samo nie będą liczyli się z Białorusinami w słusznym dla siebie momencie. I zabójcze drony nad tym krajem mogą być wyrazistym ostrzeżeniem, że w wypadku nieposłuszeństwa czekają ich te same zbrodnie wojenne, jak i na Ukrainie. Tylko, że zamiast Buczy będzie Bobrujsk, a zamiast elektrowni wodnej w Kachowce będzie elektrownia w Witebsku.
EV