11 lipca w Warszawie odbędzie się Marsz Pamięci poświęcony 80. rocznicy Rzezi Wołyńskiej. Podobne Marsze miały miejsce wcześniej, ale biorąc pod uwagę wydarzenia, które obecnie mają miejsce w Ukrainie, oraz ciągłe próby Rosji podsycania sporów między Polską a naszym wschodnim sąsiadem, postanowiliśmy zbadać, czy tegoroczny Marsz będzie hołdem pamięci dla Polaków i wezwaniem do sprawiedliwości, a nie aktem nienawiści wobec współczesnych Ukraińców. Postanowiliśmy rozpocząć od zapoznania się z organizatorami tegorocznej imprezy.
Jak wskazano na oficjalnej stronie tegorocznego Marszu, organizatorem jest organizacja społeczna «Pokolenia Kresowe», prezes fundacji «Wołyń Pamiętamy» Katarzyna Sokołowska, Andrzej Łukawski, Alina Kazmierczak, Andrew Werdna ((najprawdopodobniej na drugiej stronie Andrzeja Łukawski). Kim zatem są ci wszyscy ludzie?
«Pokolenia Kresowe» już nie pierwszy raz organizowane są akcje, podczas których wyrażane jest niezadowolenie z Ukraińców i ich władzami. 17 grudnia 2014 roku organizacja była jednym z organizatorów protestu przeciwko przyjazdowi do Polski prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki. „Pokaż mi, kim są Twoi przyjaciele, a powiem Ci, kim jesteś.” Jak twierdzi społeczność „Rosyjska V kolumna w Polsce”, na tym wydarzeniu obecni byli przedstawiciele «Obozu Wielkiej Polski», lidera partii «Zmiana» Mateusz Piskorski, kierownik «Stowarzyszenia Kursk» Jerzy Tyc, organizacji, która zajmuje się remontem pomników radzieckich żołnierzy w Polsce. Ciekawym faktem jest, że zarówno Piskorski, jak i „Stowarzyszenie Kursk” mieli nieprzyjemne doświadczenia z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego. W 2016 roku Piskorski został aresztowany przez ABW pod zarzutem współpracy z rosyjskimi i chińskimi służbami wywiadowczymi (w 2019 roku wyszedł za kaucją. Proces sądowy wciąż trwa). W maju 2018 roku pracownicy ABW aresztowali dwie Rosjanki, które prowadziły działania hybrydowe na szkodę Polski w interesie Rosji i miały powiązania właśnie z „Stowarzyszeniem Kursk”. Sam Jerzy Tyc w tamtym czasie utrzymywał bliskie kontakty z przedstawicielami rosyjskiej ambasady, w tym z Mateuszem Piskorskim.
Jeśli chodzi o przedstawicieli „Obóz Wielkiej Polski”, którzy również byli obecni na proteście, to członek tej organizacji, Dawid Hudziec, po wybuchu działań wojennych na wschodzie Ukrainy w 2014 roku wyjechał na kontrolowane przez Moskwę terytoria Donbasu, gdzie współpracował z agencją informacyjną 'Novorossia’. W 2021 roku Hudziec przeprowadził wywiad z liderem „OWP”, podczas którego ten ostatni stwierdził, że organizacja jest przeciwna Ukrainie i uważa, że Polacy odczuwają instynktowną więź z Rosjanami. Takimi przyjaciółmi są członkowie organizacji „Pokolenia Kresowe”.
Kolejnym organizatorem tegorocznego Marszu jest Katarzyna Sokołowska, prezeska fundacji „Wołyń Pamiętamy”. Кatarzyna Sokołowska miała w przeszłości długotrwałą sprawę z organami ścigania. W listopadzie 2019 roku została wezwana przez policję ze względu na wrogo nastawione komentarze w mediach społecznościowych wobec Ukraińców. Podczas przeszukania jej mieszkania skonfiskowano sprzęt elektroniczny oraz hasła do kont w mediach społecznościowych. Jedna z grup, której Sokołowska była administratorem, nosiła nazwę „Lwów na zawsze polski”, co w opinii ukraińskiego społeczeństwa jest otwarcie nieakceptowalne. W czerwcu 2022 roku Sokołowska została ukarana grzywną w wysokości 200 złotych za nielegalne umieszczenie baneru fundacji w październiku 2021 roku we Wrocławiu. Oprócz tego, Sokołowska utrzymuje przyjacielskie relacje z Jackiem Międlar’em, który 2 lutego tego roku został skazany na rok ograniczenia wolności w postaci prac społecznych za antysemickie wypowiedzi. Skarżącymi w tej sprawie wystąpili Żydowskie Stowarzyszenie B’nai B’rith — najstarsza międzynarodowa organizacja skupiająca Żydów z całego świata, a także członkowie Związku Ukraińców w Polsce i przedstawiciele Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Dodatkowo, Sokołowska i Międlar wspólnie wzięli udział w akcji „Polska antybanderowska” we Wrocławiu w listopadzie 2021 roku. W trakcie akcji, tuż przed zakończeniem, władze miejskie przerwały jej przebieg ze względu na naruszenie porządku publicznego.
Ciekawym elementem jest to, że 21 czerwca Sokołowska poinformowała na swoim koncie na Twitterze, że została wpisana do ukraińskiej bazy danych portalu „Myrotvorets” (do tej bazy wpisywane są osoby, które według właścicieli tej bazy szkodzą narodowym interesom Ukrainy), a już kilka godzin później rosyjskie media podchwyciły tę informację w korzystnym dla siebie kierunku. Jak widać, Sokołowska cieszy się taką popularnością wśród rosyjskich dziennikarzy, że oni sprawdzają jej media społecznościowe w trybie online.
Kolejnym organizatorem tegorocznego Marszu jest Andrzej Łukawski, aktywista społeczny i redaktor Kresowego Serwisu Informacyjnego prowadzący dodatkowo serwisy o Kresach i Wołyniu. Pomimo tego, że kilka osób pełni funkcję organizatorów na głównej stronie Marszu, K. Sokołowska na swoim koncie na Twitterze wymienia właśnie Andrzeja Łukawskiego jako jednego z organizatorów. To jest interesujące, że w zeszłym roku podczas podobnej akcji Łukawski zdołał zebrać mniej niż 1 500 złotych z zaplanowanych 20 000 złotych (tylko 14 osób zgłosiło się do wpłaty). W tym roku (w momencie pisania tego artykułu) Łukawskiemu udało się zebrać dziesięciokrotnie więcej – prawie 12 000 złotych. Co takiego wydarzyło się w ciężkim roku rosyjsko-ukraińskiej wojny, podczas której agresor traci już strategiczną inicjatywę, że liczba chętnych do pomocy w organizacji Marszu wzrosła tak bardzo? I dlaczego znaczna część datków ma charakter anonimowy? To pytanie retoryczne.
Niestety, nie udało się odnaleźć żadnych informacji na temat rodzaju działalności Aliny Kazmierczak, która jest również wymieniona jako organizator.
Więc w związku z działalnością i poglądami głównych uczestników tegorocznego Marszu, pojawia się pewne niepokojące pytanie dotyczące ich zaangażowania i zgodności z deklarowanym celem. a mianowicie – uczczenie poległych Polaków podczas tragicznych wydarzeń, które miały miejsce na Wołyniu w 1943 roku. Bezpośrednie lub pośrednie kontakty tych osób z Federacją Rosyjską budzą pytanie, kto czerpie korzyści z ich działalności.
Chcielibyśmy podkreślić, że nasz zespół opowiada się za historyczną sprawiedliwością w tej kontrowersyjnej sprawie polsko-ukraińskiej. Tylko historycy i politycy będą w stanie postawić ostateczną kropkę, ponieważ dysponują większą ilością informacji dotyczących tego, co naprawdę się wydarzyło. Ale także zwykli obywatele powinni wyrażać swoje stanowisko, w tym poprzez udział w różnego rodzaju konferencjach, zebraniach i marszach. Jednak gdy w takich masowych wydarzeniach pojawiają się osoby i organizacje o wątpliwej reputacji, takie wydarzenia z czasem mogą otrzymać mieszane oceny.
Podczas przygotowywania tego materiału dowiedzieliśmy się o znacznej liczbie powiązanych ze sobą osób i organizacji, które otwarcie okazują nienawiść do współczesnej Ukrainy. Niektórzy z nich odwiedzali Rosyjską Federację, niektórzy są cytowani przez rosyjskie media, niektórzy pisali na prorosyjskich platformach, a niektórzy są aktywnymi radnymi w organach samorządowych. Z uwagi na duże ilości informacji, które wymagają dalszej precyzacji, świadomie nie uwzględniliśmy tych danych w niniejszym artykule. W przyszłości planujemy powrócić do tego tematu i stopniowo publikować nowe materiały dotyczące polskich organizacji i osób, których działalność może być wykorzystywana (lub jest wykorzystywana) przez Federację Rosyjską w celu pogorszenia polsko-ukraińskich relacji. Rzeczywiście, nie jest tajemnicą, że w ciągu ostatniego półtora roku Rosja zintensyfikowała swoje działania w tym kierunku.
Wyślij swoje sugestie i uzupełnienia do przyszłych materiałów na eurovectorpl@gmail.com.