Geopolityczna struktura świata jest zbudowana w taki sposób, że każdy z jej elementów stara się wykorzystać błędne kalkulacje innych ludzi i wzmocnić własną pozycję.
Teraz na arenie międzynarodowej następuje punkt zwrotny. Każdego dnia rośnie liczba chętnych, którzy przy każdej nadarzającej się okazji chcą pokazać swój stosunek do największego dotychczas kraju na świecie. Należy zauważyć, że bezpośrednie zademonstrowanie swojej pozycji jest dość trudne, ponieważ ideologiczny przywódca tego kraju jest nieczęstym gościem ważnych międzynarodowych wydarzeń politycznych, gospodarczych czy dyplomatycznych.
W dniach 15-16 września w mieście Samarkanda w Uzbekistanie odbył się 21 szczyt Szanghajskiej Organizacji Współpracy, w którym uczestniczyli m.in. przywódcy Chin, Indii, Turcji, Iranu, Azerbejdżanu, Tadżykistanu, Turkmenistanu i Rosji. To właśnie szef tego ostatniego kraju wielokrotnie podkreślał, że ze względu na konfrontację z Zachodem w związku z atakiem na Ukrainę Rosja nie jest izolowana, ponieważ może przeorientować się na Wschód, w kierunku dużych państw azjatyckich, takich jak Chiny i Indie.
Lecz oczekiwania nie zawsze jednak odpowiadają rzeczywistości. Zwłaszcza jeśli żyje się we własnym zamkniętym świecie i jest się daleko od rzeczywistości. Podczas szczytu Władimir Putin nie osiągnął żadnych konkretnych rezultatów. Co więcej, w Samarkandzie rozmówcy rosyjskiego prezydenta rozmawiali z nim publicznie o pokoju i różnymi sztuczkami dawali do zrozumienia że kontynuacja wojny jest dużym błędem.
Wszystko zaczęło się na lotnisku, gdzie Putin został powitany przez skromną straż honorową i kilkunastu urzędników. Zamiast tego na szefa Komunistycznej Partii Chin Xi Jinpinga czekało naprawdę wspaniałe spotkanie z udziałem setek osób, z liczną wartą honorową, wykonaniem tańców ludowych i pieśni uzbeckich. Kontrast w spotkaniach rosyjskich i chińskich przywódców był niezwykle uderzający.
Ale to był dopiero początek. Przywódcy Kirgistanu Sadyr Dżaparow, Turcji Recep Erdoğan, Azerbejdżanu Ilham Alijew spóźniały się na dwustronne spotkanie z Putinem. Tak więc rosyjski przywódca stanął sam przed kamerami, tupał w miejscu i nerwowo bawił się palcami.
A premier Indii Narendra Modi w rozmowie z Putinem, która była transmitowana na żywo, dość szczerze podkreślił, że teraz nie czas na wojnę, i zadeklarował potrzebę demokracji, dyplomacji i pokoju. Zachowanie, mimika i gesty szefa Kremla wskazywały na zakłopotanie, zaniepokojenie i irytację.
Putin nie mógł uzyskać żadnych dywidend ani przywilejów ze spotkania z prezydentem chin Xi Jinpingiem. Odnosi się wrażenie, że Moskwa stopniowo zamienia się w ekonomicznego i politycznego satelitę Chin i jednocześnie Pekin stara się unikać komplikacji w stosunkach z Zachodem, które mogą powstać w przypadku świadomego i demonstracyjnego naruszenia reżimu sankcji.
Podczas nieformalnych rozmów Szanghajskiej Organizacji Współpracy wyraźnie zignorowano prezydenta Rosji i jego poplecznika Aleksandra Łukaszenkę. A przywódcy Chin i Indii zupełnie zignorowali wieczorne spotkanie „bez krawata”, które jest także ważnym momentem i sygnałem zarówno dla wszystkich obecnych na szczycie, jak i dla społeczności światowej.
Generalnie wielu obserwatorów wyników tego szczytu zauważyło, że Putin nie miał swojej dawnej aury wyższości nad rozmówcami a wojna, którą rozpoczął przeciwko Ukrainie, osłabiła wpływy Rosji w Azji Środkowej. Bo jeśli się nad tym zastanowić, kto chciałby mieć do czynienia z tym, który musi odpowiadać za brutalne morderstwa w Buczy i Iziumie, pozasądową egzekucję ukraińskich jeńców wojennych w Ołeniwce, okaleczone życia setek tysięcy dzieci w Mariupolu, Donbasie, obwodzie charkowskim i innych regionach Ukrainy.
Filip Wujek.