Rocznica rozpoczęcia agresji rosyjskiej na Ukrainę na pełną skalę mija w oczekiwaniu na nową ofensywę Moskwy, przed czym ostrzegają liczni zachodni urzędnicy i przedstawiciele światowego wywiadu. Formalnym początkiem nowej strony w wojnie Rosji z Ukrainą miało być wystąpienie Prezydenta Federacji Rosyjskiej w Dumie 21 lutego 2023 roku.
Tydzień przed przemówieniem moskiewska propaganda rozpętała prawdziwą histerię w mediach, obiecując zwykłym Rosjanom „historyczne decyzje, które będą studiowane przez potomność”. Na ulicach rosyjskich miast pojawiły się bilbordy reklamowe w stylu militarnym z datą przemówienia szefa Kremla, a rosyjska telewizja zaczęła nawet odliczać czas do początku przemówienia Putina.
Wszystko to doprowadziło do tego, że rosyjska opinia publiczna oczekiwała niemal wypowiedzenia wojny nuklearnej z USA i NATO, albo być może nowej mobilizacji setek tysięcy rekrutów na front na Ukrainę.
Jednak przemówienie Putina uderzyło tylko ze względu na swoją „historyczną” drugą naturę. Wygląda na to, że Kreml wynalazł wehikuł czasu. Tylko w ten sposób można wyjaśnić tezy głoszone w Moskwie.
Jeśli nie zwróci się uwagi na datę apelu, łatwo można pomyśleć, że to przemówienie sprzed roku.
Putin ponownie nazwał kraje zachodnie i Ukrainę winnymi „oszustwa” i „kolonializmu” i dodał, że inwazja rosyjska była „wymuszona”.
Skarżył się też, że Zachód odmawia Rosji tzw. gwarancji bezpieczeństwa.
„To oni rozpoczęli wojnę, a my użyjemy siły, aby ją powstrzymać” – oświadczył rosyjski prezydent.
Szef Kremla przypomniał też swoje ulubione klisze z propagandy historycznej, zarzucając Austro-Węgrom i Polsce próby oddzielenia „historycznych ziem” Ukrainy od Rosji jeszcze w XIX wieku.
W takiej czy innej formie podobne wypowiedzi pojawiały się już wcześniej w wystąpieniach Putina, podobnie jak stwierdzenie, że Rosja „nie jest w stanie wojny z narodem Ukrainy”, który według niego jest „okupowany” przez Zachód.
A wzmianki o tradycyjnych wartościach i kwestiach płci na Zachodzie w ogóle wywołały nerwowe uśmiechy nawet w najbliższym kręgu szefa Kremla.
I pozostaje tylko jedno pytanie: co to w ogóle było?
Zakładamy, że głównym celem jest kontynuacja procesu tworzenia równoległego wszechświata dla Rosjan. Wszechświatu, w którym nie ma potrzeby mówić o katastrofalnych stratach rosyjskiego wojska na polu bitwy. Wszechświatu, w którym nie trzeba tłumaczyć, dlaczego „druga armia świata” zdobyła w ciągu roku tylko ograniczoną liczbę centrów gminnych Ukrainy. Wszechświatu, w którym problemy gospodarcze i sankcje są tylko przydatne i pomagają w rozwoju Rosji.
Filip Wujek