Odpowiednio tzw. „małorosi” mogli mieć swój „dialekt”, jakieś tradycje, pieśni i tańce, kuchnię z barszczem… Ale prawdziwa kultura i państwo zdaniem Moskwy mogły być tylko ogólnorosyjskie.
Powyższe składowe interpretowano wyłącznie jako różnice regionalne. Podaję taki przykład. W lipcu 1917 roku, podczas pierwszych demokratycznych wyborów do Dumy Miejskiej w Kijowie, lista czarnej setki Wasyla Szulgina faktycznie wykorzystywała w swojej kampanii wizualnej ukraińskie motywy etniczne. Z punktu widzenia tzw. „małorosów” było to całkiem do przyjęcia.
Następnie, pomimo porażki ukraińskich zmagań wyzwoleńczych w latach 1917-1921, potwierdziła się idea niepodległości narodowej narodu ukraińskiego, jego historii i kultury. Ale sto lat później Rosja zdecydowała, że nadszedł czas na ostateczne rozwiązanie kwestii ukraińskiej.
Najnowszy rosyjski nazizm wygląda tak: próbują importować Ukrainę we własny „organizm”, całkowicie wyeliminować ideę ukraińską i ukraińską kulturę jako taką w ogóle (w tym – łącznie z jej fizycznymi śladami), a także sprawić, że większość obecnych obywateli Ukrainy to „etniczni „małorosi”. To podejście strategiczne.
Otóż w moim rodzinnym Czernihowie pierwszym lokalnym zabytkiem zniszczonym przez Rosjan było kino zbudowane w latach trzydziestych XX wieku. To dawny dom rosyjskiego pisarza Hleba Uspienskiego. W ciągu kilku dni okupanci zniszczyli dom ukraińskiego pisarza Mychajła Kociubińskiego. Kolejnym zniszczonym zabytkiem stał się dom z pocz. XX w., gdzie mieściło się Muzeum Starożytności Ukraińskich (m.in. zbiory Wasyla Tarnowskiego), przez ostatnie dziesięć lat mieściła się tu biblioteka dziecięca. A to był już drugi księgozbiór – po miejskim.
Ucierpiały także stare drewniane domy w Czernihowie – takie bardzo klimatyczne, ze wspaniałymi rzeźbami. Nawiasem mówiąc, ich obecność w mieście nad Desną jest bezpośrednim wpływem kultury rosyjskich staroobrzędowców. I to jest tajemnica – dlaczego ruscy znisczyli jedną z dwóch altan carskich zbudowanych przed wizytą Mikołaja II?
Na szczęście w skutek uderzeń pocisków, rakiet, bomb i min nie ucierpiały zabytki o znaczeniu narodowym. Ale w warunkach ciągłego chaotycznego ostrzału naszego starożytnego miasta przez rosyjską hordę może się to zdarzyć w każdej chwili.
W praktyce rosyjscy żołnierze walczą z ukraińską i polską kulturą w naszym mieście jako taką – we wszystkich jej przejawach. Połączenie tradycji różnych grup etnicznych, ich wzajemne przenikanie się, nawyk tolerancyjnego stosunku do inności, otwartość na jej postrzeganie to cechy charakterystyczne mieszkańców Ukrainy jako wspólnoty politycznej, narodowo-terytorialnej i kulturowej. Dzięki swojej różnorodności może żyć i rozwijać się wyłącznie na zasadach demokratycznych. A to jest obce dla Moskwy.
Ukraińcy i mieszkańcy lokalnych mniejszości etnicznych demonstrują demokratyczną alternatywę dla rosyjskiej „wielkiej potęgi”, centralizacji i autorytaryzmu. Dlatego, a nie ze względu na deklarację aspiracji do UE i NATO, wolni obywatele Ukrainy i ich państwa są postrzegani przez zbiorową Rosję jako największe istotne zagrożenie, które należy wyeliminować.
Rosja walczy z europejskimi wartościami, które opierają się na własnych odmiennych od rosyjskich tradycjach historycznych i kulturowych, które są zasadniczo europejskie. Historia Wielkiego Księstwa Litewskiego, I Rzeczypospolitej, Austro-Węgier, Rumunii jest także częścią ukraińskiej historii.
Dlatego tak jak sto lat temu ogłaszam hasło: „Precz z Moskwą! Orientacja na Europę psychologiczną” – jak powiedział kiedyś ukraiński pisarz Mykoła Chwylowy.
Sergiusz Zawadzki, Czernichów, Ukraina