Według naocznych świadków typowy rosyjski konwój rozpoczynał się i kończył kilkoma samochodami obsługiwanymi przez starszy personel wojskowy, a środkowy (w większości) składał się z żołnierzy w wieku 18-21 lat. Wiąże się to z kwestią „zbiegu okoliczności” obecności poborowych.
Wygląda na to, że od początku pełnoskalowej inwazji było ich najwięcej. Mieszkańcy okolicznych wiosek porównywali je nawet do cieląt wiedzionych na rzeź.
W pierwszych dniach Rosjanie nie wykazywali szczególnej agresji wobec ludności cywilnej. Chyba, że gdzieś po drodze okradziono sklep. Przybysze wyjaśniali okolicznym mieszkańcom, że przybyli, aby “uwolnić Ukraińców od nazistów i chronić ich przed NATO”. Przemieszczali się na sprzęcie wojskowym głównie z lat 80. XX wieku, nowszy można było policzyć na palcach.
Okres ten zakończył się szybko – dosłownie w ciągu kilku dni. Pierwsze starcia bojowe, blokowanie dróg przez ludność cywilną – nie brak kwiatów i radości w stosunku do okupantów. Ale partyzanci – proszę bardzo. I wtedy stało się jasne, że młody wiek tych chłopców nie powinien wprowadzać w błąd co do ich zamiarów – oni są w Ukrainie, żeby zabijać. W pierwszych dniach pobytu w bachmackiej hromadzie na Charkowszczyźnie „zielone ludziki” zastrzelili dwóch mężczyzn (właściwie za smartfony), w hromadzie płyskowskiej zabili człowieka tylko dlatego, że poskarżył się, że ruscy zastrzelili kobietę, która akurat “okazała się w złym miejscu i o niewłaściwej porze”, w hromadzie Mychajło-Kociubińskiej rozstrzelano dwóch nastolatków… W Czernihowie w wyniku rosyjskich ostrzałów w pierwszych dniach zginęło ponad dwustu cywilów. Żadnych złudzeń.
Tak działają. Wymieniając olej napędowy lub benzynę na żywność i bimber – mogą się targować. Zdarzyło się jednak, że zapłacili za towar w sklepie dwustoma hrywnami. Gdzie je wzięli? Wszystkie sklepy w miejscach stałego rozmieszczenia żołnierzy rosyjskich zostały splądrowane. Ulubionym zajęciem niechcianych gości jest kradzież i zjadanie bydła oraz szperanie w piwnicach. Jest prawdopodobne, że mundur żołnierza działa na nich jak psychologiczna pobłażliwość. Na przykład, jeśli już jesteś w takiej sytuacji, możesz zrobić coś, czego nigdy nie odważyłbyś się zrobić w normalnym życiu. Zielona szarańcza.
Nastroje wśród nich nie są zbyt dobre, bo straty i zagrożenie życia są oczywiste. W jednej z hromad obwodu czernihowskiego doszło do zabawnego zdarzenia – Rosjanie na punkcie kontrolnym podejrzewali, że mieszkaniec pobliskiego domu mógł coś wiedzieć. Dlatego po jego kolejnej dziwnej wypowiedzi zdecydowali, że lepiej będzie dla nich zrezygnować ze swojego stanowiska i odejść jak najdalej. Jednak nie zawsze tak jest – irytacja okupantów wzrasta, w związku z czym wzrasta także również prawdopodobieństwo agresji wobec cywilnych mieszkańców.
Ogólnie rzecz biorąc, „małe zielone ludziki” są zwykłym „materiałem eksploatacyjnym”. Ale są też „małe czarne ludziki” – Rosgwardia. Różnią się lepszym wyposażeniem, zadaniami i zachowaniem. Są to głównie mężczyźni po 30. roku życia i trochę starsi. Dysponują idealnym stosunkiem wiedzy, doświadczenia i kondycji fizycznej. Wyposażenie tych jednostek jest nowsze lub najnowsze. Broń osobista i sprzęt są nowoczesne. Nie atakują jak zwykli żołnierze. Zamiast tego przychodzą później. Wyraźnym tego dowodem były okupowane miasteczka i wsie obwodu czernihowskiego. Z zeznań ich mieszkańców wynika, że zachowanie „małych czarnych ludzików” przypomina roboty realizujące przypisany im program. Żadne łzy, prośby, nawet krew ich nie poruszają. Tego ich uczono. Jeśli im rozkaże się strzelać do nieuzbrojonego tłumu, wykonają rozkaz. Rzucanie granatów ogłuszających w kilka tysięcy demonstrantów, trucie ich gazem (jak było to w Sławutyczu) – na raz, bez zadawania pytań. Jeśli rozkażą strzelać, będą strzelać. Przyszli do pracy z nami i nie zawahają się. Działają kompetentnie, jasno dają do zrozumienia, czego chcą. Bez emocji. To, że tak powiem, „profesjonaliści”, którzy „przyłożyli rękę” do rozproszenia akcji protestacyjnych w Rosji i prawdopodobnie na Białorusi. Porwania szefów hromad i innych urzędników, morderstwa w celach politycznych to ich sprawa.
Jeżeli „zielone ludzie” są narzędziem do zdobywania terytoriów Ukrainy, to „małe czarne ludziki” są narzędziem do zarządzania zdobytymi terytoriami.
Oto prawdziwa twarz okupacji. Nie tylko pod względem koloru munduru, ale także wyszkolenia i funkcji Gwardię Rosyjską można porównać do nazistowskiej SS z czasów II wojny światowej. Mam nadzieję, że stosunek do tej organizacji i ludzi w niej zaangażowanych będzie właściwy. W ich przypadku nie ma co liczyć na skruchę i przemyślenie swoich czynów.
Sergiusz Zawadzki