W dniach 11-12 lipca 2023 r. w Wilnie odbędzie się kolejny szczyt państw członkowskich NATO, który będzie miał wyraźnie wyjątkowe znaczenie zarówno dla samego Sojuszu, jak i dla Ukrainy. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w przemówieniu do litewskiego parlamentu w styczniu nazwał ten szczyt przełomowym.
Ze względu na wiele czynników, to wydarzenie stanie się swoistym „Rubikonem” dla rozwoju NATO jako centralnego elementu współczesnego systemu europejskiego bezpieczeństwa, który w obliczu rosyjsko-ukraińskiej wojny przechodzi głęboki kryzys.
Kierownictwo Ukrainy już od połowy lat 90. regularnie deklaruje dążenie do zbliżenia z NATO. Taka polityka spotkała się z znaną porażką dla Ukrainy podczas szczytu NATO w Bukareszcie, który odbył się od 2 do 4 kwietnia 2008 roku, gdy kierownictwo Francji i Niemiec użyło prawa veta wobec propozycji Stanów Zjednoczonych dotyczącej przyjęcia Ukrainy do Planu Działań na rzecz Członkostwa. Dzisiaj nie bez powodu ostatni fakt jest uważany za punkt zwrotny w historii współczesnego europejskiego bezpieczeństwa. To zwrot w stronę wielkiej wojny, która trwa w Ukrainie. Faktycznie, nastroje prorosyjskie wśród czołowych polityków państw Zachodniej Europy praktycznie zachęciły reżim Putina do aneksji części terytorium Gruzji już kilka miesięcy po szczycie w Bukareszcie.
Na przeddzień szczytu NATO w Walii, który odbył się 4-5 września 2014 roku, Sekretarz Generalny Sojuszu, Anders Fogh Rasmussen, dokonał historycznego oświadczenia, że NATO i Rosja przestały być partnerami, a stały się przeciwnikami. Rzeczywistość powrotu do „zimnej wojny” stała się bardziej aktualna niż kiedykolwiek wcześniej, a NATO okazało się nieprzygotowane do tego scenariusza. Wzmocnienie wschodniego skrzydła stało się priorytetem dla organizacji na dłuższą perspektywę.
Swoista wojskowo-strategiczna reinkarnacja NATO stała się bardziej niż kiedykolwiek aktualna wraz z rozpoczęciem pełnoskalowej rosyjskiej agresji przeciwko Ukrainie w konflikcie, Sojusz faktycznie stał się jego podmiotem, ponieważ rosyjskie kierownictwo ogłosiło globalną walkę przeciwko rozszerzaniu wpływu NATO na przestrzeni postsowieckiej jako tradycyjne zagrożenie dla bezpieczeństwa Rosji. W Rosji szybko rozpowszechnił się narracyjny wątek, że walczą oni przede wszystkim przeciwko NATO, a następnie przeciwko Ukrainie, która znalazła się pod jego szkodliwym wpływem. W NATO, faktycznie, nie od razu, ale po kilku miesiącach konfliktu zrozumiano, że lepiej rozpocząć aktywną pomoc wojskową dla Ukrainy, poprzez organizowanie oporu przeciwko rosyjskiej agresji na terytorium Ukrainy, NATO wybrało strategię przeciwdziałania na jej terenie, zamiast prowadzenia walki na własnym terytorium w najbliższym czasie.
Oficjalne ogłoszenie przez kierownictwo Ukrainy wniosku o przystąpienie do NATO w dniu 30 września 2022 roku formalizowało proces rozważania kwestii zapewnienia naszemu państwu gwarancji bezpieczeństwa przez partnerów zachodnich i skłoniło do rozpoczęcia aktywnej fazy dyskusji dotyczącej opracowania planu integracji Ukrainy do Sojuszu. Jeśli podczas szczytu w Madrycie w lipcu 2022 roku NATO nadal omijało jasne stanowisko w sprawie perspektyw członkostwa dla Ukrainy, to przygotowania do szczytu w Wilnie odbywają się w zupełnie innych okolicznościach.
Otóż przed oczekiwanymi wynikami szczytu NATO w Wilnie należy wziąć pod uwagę szereg kluczowych kwestii.
Ukraina otrzymuje bezprecedensowe wsparcie od krajów Zachodu, czego wcześniej nie miała w swojej tragicznej historii. Dzisiaj widzimy unikalną międzynarodową koalicję demokratycznych państw wspierających Ukrainę, którą musi ona skutecznie wykorzystać, aby osiągnąć zwycięstwo i przeprowadzić odbudowę powojenną.
- Głównym zadaniem ukraińskiej dyplomacji na szczycie w Wilnie jest osiągnięcie zaproszenia do członkostwa w NATO. Minimalnym zadaniem jest uzyskanie gwarancji bezpieczeństwa do zakończenia wojny i dalszego procesu akcesji do NATO. Drugi scenariusz jest obecnie najbardziej realny, ponieważ do zakończenia wojny nikt nie przyjmie Ukrainy do NATO. W tym względzie wszyscy członkowie Sojuszu są zgodni. Tak, wszyscy członkowie NATO są zgodni w tej kwestii. Jednak, istnieje możliwość uwarunkowania obu scenariuszy poprzez udzielenie pisemnych zobowiązań, czego pragnie Kijów.
- Wejście Ukrainy do NATO bezpośrednio po wojnie jest całkowicie możliwe, ale nie jest oczywiste. Wojna nie stała się jednak automatyczną przepustką do członkostwa Ukrainy w NATO. Faktycznie, decyzja o przyznaniu członkostwa w NATO jest polityczna i podejmowana przez każdego członka Sojuszu oddzielnie. A jest już ich 31. Faktycznie, wśród tych państw nie ma jednomyślności co do terminów, w jakich Ukraina mogłaby zostać przyjęta do NATO. Wyniki wyborów prezydenckich w USA w 2024 roku będą miały bezpośredni wpływ na perspektywy euroatlantyckie Ukrainy.
- Faktor Rosji nadal ma istotny wpływ na decyzje dotyczące przyjęcia Ukrainy do NATO. Pomimo zapewnień zachodnich przywódców, że jest inaczej. Oczywiście nie tak otwarcie jak przed wojną, ale to nie zmienia istoty sprawy. Faktycznie, jeśli Rosja nie zniknie jako państwo lub nie zrezygnuje z broni jądrowej po wojnie, nadal będzie miała pewien wpływ na europejską politykę, w tym również na rozszerzenie NATO. Nuklearne zagrożenia, celowy podkop Kachowskiej Elektrowni Wodnej i bezwzględne niszczenie innej infrastruktury w Ukrainie mają na celu zastraszenie Zachodu i pokazanie, że Rosja jest gotowa pójść na wszystko, aby powstrzymać postęp NATO na Wschodzie. I w tym niestety nadal odnosi pewien sukces, chociaż mniejszy niż przed wojną.
- Na szczycie w Wilnie Ukraina otrzyma od Zachodu tymczasowe gwarancje bezpieczeństwa do zakończenia wojny i uzyskania członkostwa w NATO. Jakie będą one pod względem jakości, to pytanie nadal pozostaje otwarte i będzie takie aż do decydujących spotkań na szczycie w Wilnie. W międzynarodowym środowisku rozważa się kilka opcji, w tym tzw. „izraelski model” (w jej podstawie – długoterminowa umowa z USA dotycząca gwarancji bezpieczeństwa i pomocy wojskowo-technicznej), podpisanie przez Ukrainę umów z poszczególnymi państwami członkowskimi NATO w sprawie dwustronnego sojuszu wojskowo-politycznego (na wzór porozumień między Szwecją i Finlandią a Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią), lub po prostu rozszerzenie kompleksowego programu udzielania wsparcia wojskowo-technicznego i humanitarnego dla Ukrainy w celu zakończenia wojny i modernizacji armii.
Pierwsze dwa warianty w naszym przypadku mają wyraźne słabe strony, po pierwsze, Ukraina nie jest Izraelem, który ma swoje specyficzne problemy i sytuację geopolityczną, i po drugie, niewielu członków NATO będzie gotowych udzielić dwustronnych gwarancji obronnych na takim poziomie (zwłaszcza w warunkach wojny) i jest mało prawdopodobne, aby wśród nich znalazły się Stany Zjednoczone. Stąd pomysł Jensa Stoltenberga dotyczący gotowości poszczególnych państw członkowskich NATO, takich jak Polska, do oficjalnego wysłania swoich sił zbrojnych na wojnę na Ukrainie wydaje się ekscentryczny. Jak zauważył niedawno były generał NATO i prezydent Czech, Petr Pavel, takie gwarancje bezpieczeństwa mogą stanowić coś pośredniego między izraelskim a fińskim modelem bezpieczeństwa. W trzeciej opcji głównym punktem jest wzmocnienie obrony przeciwrakietowej, w zasadzie budowa tej samej „tarczy antyrakietowej” według zasady „zamkniętego nieba”, o którą Ukraina uparcie prosiła od pierwszych tygodni wojny.
Wszystkie strony negocjacji rozumieją, że najlepszą gwarancją bezpieczeństwa dla Ukrainy będzie pełne członkostwo w NATO i nic więcej. Szczyt w Wilnie powinien więc nie tylko potwierdzić formalne starania Ukrainy o członkostwo w NATO, co już nie raz miało miejsce, ale również zbliżyć się do konkretów dotyczących warunków i terminów tego członkostwa.
Wojna na Ukrainie zmusiła kolektywny Zachód (zwłaszcza Europę) do przebudzenia się z letargicznego snu i ponownego szybkiego i zdecydowanego zaangażowania się w kwestie własnej obrony. Diagnoza „paraliżu mózgu” NATO, sformułowana przez Macrona kilka lat temu, zdecydowanie przeszła do historii. Trzy dekady europejskiego rozbrojenia są odczuwalne przez problemy braku amunicji, sprzętu wojskowego oraz najnowszych osiągnięć naukowo-technicznych dla kompleksu wojskowo-przemysłowego.
Zmienia się rola Unii Europejskiej, która wreszcie zmusza swój sektor obronny do rzeczywistej pracy w celu wspierania gotowości bojowej armii państw członkowskich oraz udzielania pomocy Ukrainie. Teza „lepiej stawić czoła agresorowi w Ukrainie niż na własnym terytorium” wielu otrzeźwia swoim szokującym realizmem. Nie bez powodu niedawno Parlament Europejski zdecydowaną większością głosów przyjął rezolucję wzywającą do przyjęcia Ukrainy do NATO po zakończeniu wojny.
Dlatego ostateczna decyzja polityczna w sprawie przyjęcia Ukrainy do NATO będzie możliwa dopiero po osiągnięciu konsensusu przez Zachód, zwłaszcza przez jego głównych graczy geopolitycznych – Stany Zjednoczone i tandem franco-niemiecki w Europie, osiągnie konsensus w sprawie przyszłej roli powojennej Rosji i ogólnie europejskiego systemu bezpieczeństwa. Choć decyzja o członkostwie w NATO jest decyzją polityczną, skuteczna i szybka integracja Ukrainy w ramach tego systemu nie jest możliwa wyłącznie na podstawie zasług militarystycznych. Konieczność szybkich, zdecydowanych i skutecznych reform wewnętrznych (przede wszystkim walka z korupcją, a przede wszystkim w systemie zaopatrzenia wojska, dokończenie reformy sądownictwa itp.), zwłaszcza w warunkach konieczności zakrojonej na szeroką skalę odbudowy kraju, nikt jej nie odwoływał. Ci, którzy sprawują władzę, doskonale zdają sobie z tego sprawę, ale obecność woli politycznej nie gwarantuje szybkiego rozpadu skostniałej poradzieckiej filozofii nihilizmu i konsumpcjonizmu wśród przedstawicieli sądów i organów ścigania oraz innych oficjalnych bractw. I tutaj tkwi główny wewnętrzny wróg naszego państwa i społeczeństwa, z którym musimy walczyć równie stanowczo jak z wrogiem zewnętrznym. Nie ma już innego wyjścia. Międzynarodowy i społeczny kredyt zaufania wobec państwa ma swoją cenę. Nie jest bezgraniczny i zawsze wiąże się z konkretnymi zobowiązaniami, które trzeba wypełniać.
Biuro redakcyjne