Czy realnym jest pozbawienie Rosji członkostwa w Radzie Bezpieczeństwa ONZ?
W kwietniu Federacja Rosyjska przewodniczyła Radzie Bezpieczeństwa ONZ, co tylko ożywiło dyskusje na temat miejsca kraju agresora w najważniejszym organie Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Trudno się dziwić emocjom, zwłaszcza w Ukrainie, towarzyszącym objęciu przewodnictwa w Radzie bezpieczeństwa przez Rosję. Kraj, który w ubiegłym roku dokonał inwazji na szeroką skalę na swojego sąsiada, a wcześniej w 2014 r. zajął Krym i rozpoczął wojnę w Donbasie.
„Przewodnictwo Rosji w Radzie Bezpieczeństwa ONZ 1 kwietnia to paskudny żart. Rosja uzurpowała sobie swoje miejsce; prowadzi wojnę kolonialną; jej przywódca jest zbrodniarzem wojennym poszukiwanym przez Międzynarodowy Trybunał Karny za uprowadzenie dziecka. Świat nie może być bezpiecznym miejscem z Rosją w Radzie Bezpieczeństwa ONZ” – skomentował przewodnictwo Rosji minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kuleba.
Z kolei przedstawiciel Ukrainy przy ONZ Serhij Kysłycia dodał, że „będzie to najsmutniejszy dzień w historii ONZ, jeśli sprawiedliwość nie zwycięży”. Do cudu oczywiście nie doszło i 1 kwietnia Rosja stanęła na czele Rady Bezpieczeństwa.
Poprzednim razem Rosja przewodniczyła w lutym 2022 r., w miesiącu, kiedy napadła na Ukrainę. 24 lutego ubiegłego roku w dzień agresji przewodniczyła obradom.
Rosyjskie przewodnictwo
Fakt przewodniczenia Rosji irytował nie tylko Ukraińców, ale również jej zachodnich partnerów. Wiceminister spraw zagranicznych RP Paweł Jabłoński komentując sytuację na antenie TVP1 stwierdził, że „przewodnictwo Rosji w Radzie Bezpieczeństwa ONZ w żadnym stopniu nie zmieni podejścia do Rosji tych państw, które przeciwstawiają się rosyjskiej agresji”.
— To paskudny moment dla dyplomacji. Nie sądzę, żeby to się na dłuższą metę dobrze skończyło – stwierdził w rozmowie z „Politico” Peter Yeo, wiceprezes Fundacji Narodów Zjednoczonych
W tej sytuacji, jak napisało „Politico” amerykańska strategia wobec rosyjskiej polegała przede wszystkim a obniżeniu rangi ich udziału w obradach. Amerykańskiej ambasador Lindy Thomas-Greenfield nie było na tradycyjnym śniadaniu, które rosyjskie przedstawicielstwo zorganizowało 3 kwietnia. W niektórych sesjach zamiast USA reprezentowali dyplomaci niższej rangi.
Zresztą ukraińscy dyplomaci, którzy mają doświadczenie pracy w ONZ, uspokajali, że samo przewodniczenie Rosji nie zwiększa w jakiś zasadniczy sposób jej możliwości w tym organie. Istnieją odpowiednie procedury formułowania porządku obrad. Owszem od Rosji oczekiwano nieprzyjemnych momentów, ale jak wskazywał ukraiński dyplomata, który wiele lat spędził w ONZ Ołeksandr Macuka, jeśli Rosja spróbuje rozegrać jakąś prowokacyjną kartę, to u pozostałych członków Rady bezpieczeństwa są możliwości blokowania takich działań.
Za próbę prowokacji można uznać sesję na temat losu ukraińskich dzieci przymusowo wywiezionych do Rosji, która przeprowadził 5 kwietnia. Według rosyjskiej narracji, ukraińskie dzieci zostały zabrane, aby zapewnić im bezpieczeństwo. Sprzeciw wielu państw wyzwał nie tylko sam fakt organizacji przez Rosję takiej sesji, ale tez, kto ją miał przedstawiać. O wygłoszenie rosyjskiego stanowiska zaproszono Marię Lwowa-Biełową, rosyjska rzeczniczkę praw dziecka, która od początku rosyjskiej agresji nadzoruje deportację ukraińskich dzieci. Deportacja dzieci jest przestępstwem wojennym i Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz aresztu Biełowej oraz Władimira Putina, jako odpowiedzialnych z wywózki dzieci.
Stany Zjednoczone i Wielka Brytania wystąpiły przeciwko wystąpieniu Biełowej w formacie wideokonferencji, wysłano dyplomatów niższej rangi. Oba kraje zablokowały również możliwość transmitowania tej sesji na stronie ONZ. Sama sesja nie mogła zostać zablokowana, bo została przeprowadzona w formule Arria, czyli spotkanie miało charakter nieformalny.
Co zrobić z Rosją w Radzie bezpieczeństwa
Poważniejszym i trudniejszym pytaniem, niż miesięczne rosyjskie przewodnictwo, które podejmują nie tylko ukraińscy dyplomaci i eksperci, jest kwestia samej obecności Rosji w Radzie Bezpieczeństwa.
Głosy o konieczności wykluczenia Rosji z Rady bezpieczeństwa ONZ pojawiły się niemal od razu po jej inwazji na Ukrainę. We wrzeniu 2022 r. wezwał do tego przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel.
„Kiedy stały członek Rady Bezpieczeństwa ONZ rozpoczyna niesprowokowaną i nieuzasadnioną wojnę, wojnę potępioną przez Zgromadzenie Ogólne ONZ, jego usunięcie z Rady Bezpieczeństwa powinno być automatyczne” – stwierdził Michel.
Kijów wezwał państwa należące do ONZ o usuniecie Rosji z Rady Bezpieczeństwa. Prezydent Wołodymyr Zełenski stwierdził, że ONZ ma odpowiednie pełnomocnictwa i siłę, żeby do tego doprowadzić.
Ukraiński MSZ przytoczyło szereg argumentów. Po pierwsze, jej zdaniem Rosja znalazła się Radzie Bezpieczeństwa z naruszeniem procedur określonych przez status ONZ. Po rozpadzie ZSRR Federacja Rosyjska ogłosiła siebie spadkobiercą ZSRR i Borys Jelcyn nadesłał list w tej sprawie do sekretarza ONZ. W ten sposób Rosja zajęła miejsce ZSRR stałego członka w Radzie Bezpieczeństwa. Tym samym, zdaniem ukraińskich władz, doszło do naruszenia zasad obwiązujących w statucie.
Po drugie, MSZ Ukrainy wskazuje, że działania Rosji, nie tylko w charakterze członka Rady Bezpieczeństwa ale również ONZ, nie odpowiadają zasadom głoszonym przez tę organizację.
„Działania Federacji Rosyjskiej są sprzeczne z koncepcją „pokoju”. Trzy dekady jej nielegalnego pobytu w ONZ naznaczone były wojnami i zajmowaniem terytoriów innych krajów, gwałtowną zmianą granic uznanych przez społeczność międzynarodową oraz próbami zaspokojenia neoimperialnych ambicji” – zaznaczono w oświadczeniu ukraińskiego resortu spraw zagranicznych.
Po trzecie, Rosja nie przysłuchuje się do rezolucji uchwalonych przez ONZ. Kraj ten ignorował w ubiegłym roku rezolucje dotyczące zaprzestania agresji, wycofania swoich wojsk z terytorium Ukrainy.
„Ukraina inicjuje kompleksowy proces mający na celu osiągnięcie celów tego oświadczenia i w tym kontekście jest gotowa do współpracy z innymi państwami w celu wspólnej ochrony Karty Narodów Zjednoczonych i prawa międzynarodowego przed destrukcyjnym wpływem Federacji Rosyjskiej” – napisano w oświadczeniu MSZ Ukrainy opublikowanym w grudniu ubiegłego roku.
Sama Rosja tłumacząc swoje stanowisko w ONZ twierdzi, że to nie ona jest agresorem, a jest nim… Kijów. I oczywiście wojny nie ma, bo trwa jedynie „specjalna operacja wojskowa”, której celem jest ratowanie mieszkańców Ukrainy przed „zbrodniczym ukraińskim reżymem”. Pod względem formułowania swojej pozycji Rosja rzeczywiście wydaje się być następczynią ZSRR.
Amerykańscy urzędnicy w anonimowych wypowiedziach dla mediów nazywają absurdalnym fakt, że kraj, który naruszał Kartę Narodów Zjednoczonych zasiada w Radzie Bezpieczeństwa.
W związku z rosyjską agresją przeciwko Ukrainie w ubiegłym roku udało się pozbawić Rosję praw w Radzie ONZ ds. praw człowieka. A jednak usuniecie Rosji z Rady Bezpieczeństwa nie jest tak prosta sprawą. W grudniu rzeczniczka Białego Domu Karine Jean-Pierre stwierdziła, że „jeśliby istniał sposób, który pozwalałby zakończyć udział Rosji w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, to byśmy z niego natychmiast skorzystali”. Dodała również, ze w obecnej sytuacji działania amerykańskich władz są skoncentrowane na izolacji Rosji na arenie międzynarodowej. USA i jej partnerzy w ubiegłym roku starali się omijać Radę Bezpieczeństwa i zwracali się do Zgromadzenia Ogólnego ONZ.
Scenariusz RPA albo głęboka reforma ONZ
W obecnej sytuacji, mimo potępienia Rosji, raczej nie ma co liczyć na formalne podważenie członkostwa Rosji w ONZ. O takim wariancie mówią ukraińskie władze.
USA byłoby gotowe poprzeć ideę reformy samego ONZ poprzez zmianę zasady weta i składu Rady Bezpieczeństwa. Zdaniem ambasador USA przy ONZ Rada Bezpieczeństwa powinna lepiej odzwierciedlać obecną rzeczywistość. Tylko, że reforma Rady Bezpieczeństwa jest rozważana już od 30 lat.
Ale ukraińscy eksperci wskazują na jeszcze jeden możliwy wariant ograniczenia udziału Rosji w ONZ. Chodzi o przypadek Republik Południowej Afryki. W 1974 r. w związku z wprowadzonym w tym kraju apartheidem Zgromadzenie Ogólne nie uznało pełnomocnictwa delegacji RPA. A takie pełnomocnictwa, jak wskazują ukraińscy dyplomaci, co roku składa każda z delegacji. W konsekwencji nie uznawanie pełnomocnictw delegacji RPA przedłużano przez 20 lat. Gdyby podobne kroki podjąć wobec Rosji, to oznaczałoby, że nie mogłaby ona brać udziału w pracach jakiegokolwiek organu ONZ.
Wydaje się jednak, że dla wariantu oznaczającego faktycznie całkowite tymczasowe wykluczenie Rosji z prac ONZ brakuje woli politycznej. Z drugiej strony wydarzenia w Ukrainie mogą przyśpieszyć działania zmierzające do zmiany w strukturach i funkcjonowaniu ONZ. Rosyjska agresja pokazała, że w tak kryzysowej sytuacji organizacja ta w obecnej formule okazuje się bezsilną. Być może działania Międzynarodowego Trybunału Karnego w odniesieniu do kierownictwa Rosji – odpowiedzialnego za zbrodnie wojenne w Ukrainie przyśpieszą ten proces.
Paweł Ołeszko