W sobotę 14 stycznia Federacja Rosyjska dokonała nowego aktu terrorystycznego przeciwko ludności cywilnej. Okupanci przeprowadzili zakrojony na szeroką skalę atak rakietowy na terytorium kilku obwodów, w tym Kijowa, Dniepropietrowska, Lwowa, Iwano-Frankowska i Zaporoża. Zniszczeniu i uszkodzeniu uległy obiekty infrastruktury cywilnej.
Największe straty i zniszczenia poniosło miasto Dniepr. W południe rosyjski pocisk, prawdopodobnie Ch-22, trafił w wielopiętrowy budynek mieszkalny. Wybuch zniszczył centralną część budynku. W pewnym momencie pod gruzami znajdowały się około dwustu osób.
Według burmistrza Dniepru Borysa Fiłatowa zniszczeniu uległo 200 mieszkań, zginęły 44 osoby, w tym 4 dzieci.
Do rana 17 stycznia ratownikom udało się rozebrać 90% ułamków zniszczonego budynku.
Moskwa po raz kolejny pokazała, że użyje wszelkich krwawych metod, by zastraszyć i zniszczyć naród ukraiński.
Wśród ofiar ataku jest małżeństwo z Nikopola, które opuściło dom w wyniku rosyjskiego ostrzału. Dwoje dzieci pozostało sierotami: Karolina i Timur.
23-letnia Anastasia Szwec, której udało się uratować, miała szczęście przeżyć. Tragedii dziewczynki nie da się jednak opisać słowami, ponieważ w mieszkaniu byli z nią rodzice, których ciała odnaleźli później ratownicy. Kilka miesięcy wcześniej jej chłopak zginął na wojnie.
„Jestem w bólu. Czy ja w ogóle istnieję? Nie wiem, gdzie oni są. Mówią, że widziano ich żywych, jestem pewna, że byli w kuchni, której już nie ma. Ratować się nie chciałam, poprosiłam o odnalezienie moich rodziców”, – powiedziała Anastazja w sieciach społecznościowych.
Sobotnia tragedia zjednoczyła Ukraińców. Setki ochotników zgodziło się pomóc w poszukiwaniach, a dziesiątki tysięcy ludzi przekazało pieniądze ofiarom, które zostały bez dachu nad głową.
Atak rakietowy na Dniepr dowodzi, że jedyną możliwością powstrzymania okupanta jest systematyczne wzmacnianie zdolności militarnych armii ukraińskiej, bo tylko ona stoi na drodze do piekła, które Rosja przygotowała dla Ukraińców i cywilizowanego świata.